sobota, 13 października 2012

28I

Obudziłam się. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była 9:30. Mozolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Ubrałam się w TO. Przejrzałam się w lustrze. Jeśli mam być szczera, wyglądałam okropnie. Teraz jednak nie obchodziło mnie to, obchodziło mnie to, że dokładnie za dwa dni mam wyjechać stąd do Polski. Namawiałam mamę i Roberta na zamieszkanie u Sam, lecz oni stanowczo zaprzeczali moim pomysłom. Mówili, że jestem jeszcze za młoda i 'tak będzie dla mnie lepiej'. Dla mnie ? Gdyby chcieli dla mnie lepiej, pozwoliliby mi tu zostać. Chyba tylko Sam i Harry wiedzą o tym, że wyjeżdżam. Przynajmniej tak mi się wydaje. Lokers nie odzywa się do mnie - nie dzwoni, nie pisze. Nic. Jedno wielkie nic, zero kontaktu. Może to i dobrze ? Może dzięki temu łatwiej będzie mi o nim zapomnieć ? W końcu będę musiała ułożyć sobie życie na nowo. Znaleźć przyjaciół, chłopaka. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Ktoś usilnie dobijał się do mojego domu. Otworzyłam drzwi, a w nich ujrzałam Sam i całe One Direction. Nie, nie całe. Po dokładnym przyjrzeniu się, nie dostrzegłam z nimi Harry'ego.
- Carry! - zaczął Louis. - Ty nie możesz nam tego zrobić!
- Ja wcale tego nie chcę. - odparłam, zanosząc się już łzami. - Po prostu muszę.
- Harry siedzi w swoim pokoju i cały czas płacze. Nie chce nawet z nami rozmawiać. Zrób coś, Carry, on tak długo nie pociągnie. - tym razem odezwał się Zayn. Widziałam w oczach wszystkich smutek, a wręcz rozpacz. Zrobiło mi się strasznie żal Harry'ego. Czym prędzej chciałam z nim porozmawiać, jednak co by to dało ? Właśnie, nic by to nie dało. I tak wyjeżdżam, zostawiam go.
- Ja... - zaczęłam. - Musicie już iść. Jesteście dla mnie bardzo ważni, ale musimy się pożegnać. Szczęścia życzę. - rzekłam i zamknęłam drzwi. Harry był moim powodem do życia. Już nigdy nie zaznam szczęścia.
------Dwa dni później------
Wszyscy z zespołu oraz Sam dzwonili do mnie, pisali, ja jednak nie odzywałam się do nich. Chciałam zakończyć to raz na zawsze. Emocje po rozmowie z Harrym opadły, nie byłam już na niego zła. Wstałam, udałam się do łazienki i ubrałam w TO : . Usiadłam na łóżku, chowając twarz w dłonie i głośno szlochając. To już dzisiaj. Już dzisiaj zostawiam swoje dotychczasowe życie w Londynie i wyjeżdżam do Polski. Tak cholernie chciałam tego uniknąć, lecz nie mogłam. Podeszłam do półki, na której leżały książki. Nie było ich wiele, jednak to były moje ulubione. Moją uwagę przykuł jeden zeszyt. Fioletowy, po boku ozdobiony szlaczkami i różnego rodzaju błyskotkami. Nagle wszystko sobie przypomniałam. To był mój pamiętnik, który założyłam, mając zaledwie 13 lat. Zupełnie o nim zapomniałam, nie pisałam w nim nic, odkąd przeprowadziłam się tutaj, do Wielkiej Brytanii. Otworzyłam go. Moje pismo niewiele się zmieniło, ale teraz piszę nieco ładniej, staranniej. Zaczęłam go czytać. Wiele stron było w nim zapełnionych, więc raczej nie przeczytam wszystkiego. Wybrałam więc kilka wpisów. Po przeczytaniu zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na miejsce. Wytarłam łzy spływające po moim policzku, jednak mimo to, gromadziło się ich coraz więcej. Kiedyś wszystko było takie proste. Właśnie, kiedyś. Teraz to jest zupełnie co innego. Cieszę się, że założyłam kiedyś ten pamiętnik. Nagle wszystkie sytuacje, które tam opisywałam, przypominały mi się. Do tego wrócę już tylko myślami. Przeszłość zobaczę tylko w swoich marzeniach. Teraźniejszość pozostaje teraźniejszością. Schowałam pamiętnik do swojej torebki i wzięłam w dłoń walizkę. Zeszłam na dół, gdzie czekała już mama i Robert. Wyszliśmy z domu i zamknęliśmy go na klucz. Już nigdy tutaj nie przyjdę, dom został sprzedany dla innej rodziny. Szczęśliwej rodziny. Ostatni raz rozejrzałam się po okolicy, wszystko było takie piękne. Westchnęłam i pokierowałam się do samochodu. Pojechaliśmy na lotnisko.
----------------
Niedługo będzie nasz samolot. Chłopcy i Sam nie przyszli się ze mną pożegnać, bo pojechali wczoraj rano w trasę koncertową. Znowu. Wzięli ze sobą Sam, Danielle i Eleanor. Conor i trzy inne przyjaciółki, które poznałam w Londynie pojechali na lotnisko ze mną. Było im tak samo przykro, jak mi. Odjechali. Zostałam sama z mamą, Robertem i wspomnieniami. Usiadłam na walizce i czekałam. Czekałam na najgorszy lot w moim życiu. Za wszelką cenę pragnęłam, aby Harry był szczęśliwy, ułożył sobie jakoś życie beze mnie, lecz sama myśl, że już nie będzie go przy moim boku przerażała mnie.  To nie może się tak zakończyć. Czemu los właśnie mi dał takie cierpienie ? Co ja takiego zrobiłam ? Rozumiem, każdy człowiek ma jakieś problemy i zmartwienia w swoim życiu, ale to już mnie przerosło. Ciągle nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że właśnie straciłam Go. Straciłam najważniejszą osobę mojego życia, kogoś, kto automatycznie wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Czuję, że nigdy nie pozbieram się po tym. Nie, ja jestem tego pewna! Moje serce roztrzaskało się na malutkie części, takie, że już nie uda mi się ich nigdy pozbierać. Nawet czas nie pomoże. Już zawsze pozostanie ta tęsknota i miłość, którą darzę Harry'ego. Nie przestanę go kochać, nawet te kilometry nie sprawią, że zapomnę o nim. Moje myśli i tak nic nie zmienią, to jest koniec naszej miłości. Teraz w ogóle żałuję, że wyjechałam tu z Polski, może gdybym nie zamieszkała w Londynie, wiodłabym teraz spokojne życie ? Jako normalna, beztroska nastolatka z kochającym chłopakiem, zamiast wielkiej gwiazdy ze złamanym sercem ? Być może. Za dużo przeszłam, za dużo wycierpiałam. Straciłam wszystko. Wszystko to, co miałam i co kochałam. To, na czym zależało mi najbardziej. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, zacząć od nowa. Zacząć od pierwszego momentu swojego życia i postąpić zupełnie inaczej. Żałowałam wielu decyzji, oprócz tej jednej, jedynej. Tej, która kiedyś dawała mi chęci i nadzieje na lepsze jutro. Na lepszy, kolejny rozdział mojej własnej książki zwanej życiem. Życie. Jeden, prosty i łatwy wyraz, a jego znaczenie jest zupełnie odwrotne. Życie to kręta droga pełna przeszkód, niszczących nas i nasze serce. Kiedyś myślałam, że wszystko będzie idealne. Że będzie dokładnie tak, jak w bajce. Nieliczni są tutaj szczęśliwi. Są szczęśliwi, bo mają siłę, aby przezwyciężać każdy dzień z uśmiechem na twarzy. Przyjmują z godnością wszystkie zmartwienia i problemy. Ja tak nie potrafię. Nie bez Niego. To On dawał mi nadzieję, którą z biegiem czasu pokochałam. Pokochałam ją tak mocno, że zawiodłam się na niej. Za każdym razem, z każdą słoną łzą spływającą po mym bladym policzku zadaję sobie pytanie "Dlaczego pokochałam ?". W odpowiedzi otrzymuję echo w mojej głowie. Nic więcej. Najwidoczniej musiało tak być. Był do tego konkretny powód. Nic nie dzieje się bez przyczyny. W moim sercu trwała ciągła burza. Tak silna, że nie zdołam jej powstrzymać. Tylko On potrafi to zrobić. Tylko On może przywrócić wszystko do porządku. Najgorsze jest to, że nie ma Go. Nie ma Go nigdy wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuję. Nie było, nie ma, nie będzie. Nigdy.
------------

Usłyszałam głos kobiety na lotnisku. Melancholijny, spokojny ton. Przymknęłam lekko powieki i usiadłam na swojej walizce. Pożegnałam się już ze wszystkimi przyjaciółmi z Londynu. Zostałam ja, mama, Robert i wspomnienia. Wspomnienia z czasów, kiedy wszystko było dobrze.
- Córciu. - zaczęła mama, kucając przede mną i spoglądając na mnie swoimi błękitnymi oczami, zupełnie jak ocean. Złapała mnie delikatnie za drżącą rękę. - Wiem, że to dla Ciebie ciężkie... - nie dokończyła, bo szybko wyprzedziłam ją.
- Nieważne. - odparłam, wzruszając ramionami. Kobieta wstała, puściła moją dłoń i podeszła do Roberta. Z moich oczu zaczęły sączyć się łzy, które ostatnimi czasy były na porządku dziennym. Skłamałam. To było cholernie ważne, tylko nie chciałam się do tego przyznać. To bolało. Bolało tak, że straciłam nadzieję na cokolwiek. Na lepsze czasy. Do mojego życia na stałe zawitała szarość i czerń, na zawsze zniknęły kolory. Tak bardzo chciałam temu zapobiec, lecz nie umiałam. Starałam się, ale wszystko na marne. Los postanowił zadać mi te cierpienie, z którego się już nie wywiążę. Nie potrafię. Nie bez Niego. Po chwili poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Wystraszyłam się osobnika. Odwróciłam głowę w jego stronę i wręcz nie wierzyłam w co, co widzę.
- Harry ? - zaczęłam zszokowana. Przecież on powinien być w trasie, daleko stąd. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. W jego zielonych oczach dostrzegłam smutek i łzy. Nie było w nich już tej iskierki szczęścia, która dodawała uroku. Były przepełnione pustką. Szybko wstałam z walizki i teraz znajdowaliśmy się naprzeciwko siebie, zagubieni w swych zaszklonych spojrzeniach pełnych rozpaczy. Chłopak chwycił delikatnie moje policzki w swoje dłonie.

- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Harry, ja nie mogę tego zmienić. Przecież wiesz, że nie chcę wyjeżdżać. - odparłam cicho. Loczek przybliżył się do mnie i styknął nasze czoła, ciągle na mnie patrząc. Trzymał mnie delikatnie za ręce, splatając nasze palce.
- Ja Ci na to nie pozwolę. - rzekł szybko. Nic nie odpowiedziałam. Nie mogłam zrobić nic , nie umiałam przekonać mamy, że sama sobie poradzę w Londynie. Dopiero jak stwierdzi, że będę na to gotowa, pozwoli mi na własne życie. A póki co nie było nawet o tym mowy. Ona zawsze taka była - przesadnie troskliwa i opiekuńcza. Nie mogła zrozumieć, że nie mam już pięciu lat.
- Harry, bardzo mi przykro, ale ona niestety musi z nami lecieć. - usłyszałam z plecami głos mamy. Nie, wcale nie muszę z nimi lecieć. Ona sobie to po prostu ubzdurała. Nie ufa mi, że potrafię już sama sobie radzić. - Carry, no chodź. - kobieta niecierpliwiła się, jednak po chwili usłyszałam głos Roberta.
- Diana, pozwól jej zostać. Poradzi sobie, przecież nie zostanie tutaj sama. Ma Harry'ego i przyjaciół. - rzekł pewny siebie, po czym uśmiechnął się ciepło do lokersa. - Proszę Cię. - dokończył szybko. Mama zawahała się przez chwilę. Spuściła głowę i pokiwała nią twierdząco tak lekko, że prawie tego nie zauważyłam. Zgodziła się! Ona zgodziła się, żebym z nimi nie wyjeżdżała tak po prostu, w ostatniej chwili ? To jest niemożliwe. Kobieta wręcz wyrwała mnie z uścisku Harry'ego i przytuliła mocno. Po policzku spłynęła jej samotna łza, którą szybko otarłam rękawem.
- Mamo, nie płacz, bo ja będę. - rzekłam cicho. Ta uniosła kąciki ust ku górze i podeszła do lokersa, także wtulając się w niego.
- Pilnuj ją.
- Obiecuję, że nic jej się nie stanie. - chłopak wyszczerzył się, ukazując szereg białych ząbków.
- Mam nadzieję. - Robert zmroził nas wzrokiem, przez co parsknęliśmy śmiechem. Po kilku minutach przyleciał samolot. Pożegnaliśmy się z mamą i Robertem. Odlecieli. W końcu mama zaufała mi. Westchnęłam cicho, będę za nimi strasznie tęsknić. Harry podszedł i objął mnie od tyłu w pasie, łaskocząc moją szyję swoimi niesfornymi loczkami.
- Kocham Cię. - zaczął cicho swoim niskim, spokojnym głosem.
- Ja Ciebie też. - odparłam i lekko chwyciłam jego dłoń. Pojechaliśmy do domu zespołu, a raczej mieliśmy taki zamiar, jednak lokers obrał inny kierunek.
- Gdzie Ty jedziesz ? - spojrzałam na niego zdezorientowana. Ten jedynie spojrzał na mnie tak, jak nigdy wcześniej. Miał oczy pełne miłości i tańczących iskierek szczęścia. Tak bardzo cieszyłam się, że udało się przekonać moją mamę do zostania w Londynie.
- Harry. - zaczęłam, zmieniając temat. - Przecież mieliście być w trasie z chłopakami.
- Oni pojechali beze mnie. - odparł.
- Co ? Czemu ?
- Bo musiałem Cię zatrzymać. - uśmiechnął się szeroko, przez co i moje kąciki ust mimowolnie uniosły się ku górze. Po chwili dojechaliśmy na jakieś osiedle. Nic ciekawego tam nie było. Chłopak wyciągnął z kieszeni spodni chustkę i przybliżył się do mnie.
- Zaufasz mi ? - spytał, machając mi przedmiotem przed nosem. Pokiwałam jedynie głową. Harry zawiązał mi oczy i poczułam, jak bierze mnie na ręce. Szliśmy bardzo krótko, usłyszałam tylko dźwięk przekręcanego klucza. Lokers poprowadził mnie jeszcze chwilę i zdjął opaskę. Znajdowaliśmy się w jakimś domu. Był duży, nowoczesny i od razu bardzo mi się spodobał. Odwróciłam się w stronę mojego chłopaka ze zdezorientowaniem malującym się na mojej twarzy.
- Zaczynamy nowe życie. Razem. - chłopak odpowiedział na pytanie kłębiące się w moich myślach. Wyszczerzył swoje ząbki w uśmiechu, a mnie dosłownie zatkało. Właśnie postawiłam pierwsze kroki w naszym wspólnym domu. Chyba nigdy nie byłam szczęśliwsza, niż w tej chwili. Rzuciłam się na Harry'ego, zwinnie oplatając nogi w jego pasie.
- Kocham Cię. - powiedział. Chwyciłam delikatnie dłońmi jego twarz i namiętnie pocałowałam.
- Ja Ciebie też.

--------------------------------------------------------------
Totalnie zniszczyłam ten rozdział, wiem ;/ Jest najgorszy ze wszystkich. Strasznie długo też nic tutaj nie dodawałam ;/ Za kilka dni pojawi się epilog i to już jest tak naprawdę koniec historii Cazzy. Zapraszam Was na mojego bloga o Emily i Niallu, gdzie pojawił się 3 rozdział : KLIK <33

21 komentarzy:

  1. ejj ! Jak to czytałam miałam łzy w oczach *.* Ten rozdział jest cudowny, zresztą jak i pozostałe <3 Dobrze, że jej mama jednak się zgodziła aby została w Londynie ;D Kocham, po prostu kocham tego bloga :) Szkoda tylko, że ich historia zbliża się ku końcowi, a właściwie ten blog ... :< Czekam na kolejny rozdział ;)

    onedirectionimaginyyy.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bredź, że zniszczyłaś ten rozdział i jest zły. To jest kłamstwo ! Prawda jest taka, że rozdział jest niesamowity. Jak przeczytałam, że zostaje w Londynie miałam ochotę skakać z radości.
    Mogę się założyć, że jak napiszesz epilog to się poryczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hope: Jak zwykle mnie wyprzedzasz z komentarzami;] Miałam zamiar napisać zupełnie to samo!!;)

      Usuń
  3. Kobieto, jeśli to miał być ostatni rozdział, to mówię Ci, że zajebiście zakończyłaś tego bloga !!!'
    Cazza już zawsze razem, jakie to słodkie : )
    No, ale co z One Direction .? To koniec .?
    Czekam na epilog i smutno, że to już koniec bloga, od początku czytałam go i byłam wierną fanką, lecz pociesza mnie fakt, że masz jeszcze jednego bloga : 0


    Kasuu.(nie chciało mi sie logować xd)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli jeszcze raz napiszesz gdziekolwiek, że spieprzyłaś swój jakikolwiek rozdział, to Cię chyba uduszę. To nie prawda! Ten rozdział jest cudowny, nie... To za małe słowo, ale nie znam takich słów, by go określić. Czytałam go, a po policzkach z każdą sekundą lało się coraz więcej łez. Jesteś niesamowita, zazdroszczę Ci Twojego niesamowitego talentu. Jeśli wydasz kiedyś książkę, to mnie o tym poinformuj, a choćbym nie miała wtedy za co ją kupić, to wytrzasnę pieniądze choćby spod ziemi.
    Czekam na epilog ; ) I już zabieram się za czytanie rozdziału na Twoim drugim blogu ; )
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty gadasz!!!!! Żadnego rozdziału nigdy nie zepsułaś...każdy jest interesujący i wspaniały......a ten tutaj jest cudowny.... musisz to zrozumieć...I już więcej siebie nie krytykuj bo dobrze wiesz, że to nieprawda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z komentarzami powyżej....nigdy nie spieprzyłaś żadnego rozdziału....każdy twój rozdział jest niesamowity na swój sposób!
    A ten jest taki cudownyyy....jak go czytałam łzy spływały mi po policzkach....ja nie wiem jak ty to robisz....ale jak piszesz to chce mi czytać się więcej, więcej i więcej ;D

    Zapraszam do mnie:
    http://the-difficult-road-to-love-1d.blogspot.com/
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuu..! Cudowny rozdział! Prawie się popłakałam!
    I nie wieżę że to już koniec tej historii. ; c !
    Więc czekam na epilog i zabieram się za czytanie drugiego opowiadania. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kamień z serca! jak dobrze, że Harry zatrzymał Carry!
    Szkoda, że to już zbliża się do końca opowiadania...
    Będę tęsknić za Cazzy :(

    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste , dlaczego to już koniec wcale nie zniszczyłaś tego rozdziału ! Zapraszam do mnie http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. jest cudowny! :)
    miałam łzy w oczach już! :P xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno jaki najgorszy chyba najlepszy na świecie genialny poprostu brak słów kocham cię <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie uświadomiłam sobie, ze tylko epilog dzieli mnie od codziennego sprawdzania czy jest nowy rozdział, mnóstwem zakładek z blogiem na fonie. ale teraz przerzucam się na Blog o Emily i Niall'u. A rozdział świetny poprostu rycze!

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie uświadomiłam sobie, ze tylko epilog dzieli mnie od codziennego sprawdzania czy jest nowy rozdział, mnóstwem zakładek z blogiem na fonie. ale teraz przerzucam się na Blog o Emily i Niall'u. A rozdział świetny poprostu rycze!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku jak ja się cieszę że jednak może zostać w Londynie <3 Jak zaczęłam czytać ten rozdział miałam łzy w oczach, bo było mi jej szkoda, ale jak tylko napisałaś że jaj mama w końcu się zgodził, skakałam po pokoju jak walnięta :D Hazza jako słodziak i będą razem mieszkać awww :*** ale znając życie to na epilogu i tak będę ryczeć ....... czekam z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. zapraszam na mojego bloga i te które mam z koleżankami : http://whenever-you-kiss-him.blogspot.com/ http://it-is-everything-about-you.blogspot.com/ http://live-with-one-direction.blogspot.com/ sorki że się reklamuję :**

      Usuń
  15. Świeeetny! ;) Są razem <3. Epilog..? ;c Ale jest jeszcze drugi blog ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. CUDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! .. Normalnie popłakać się można .. xd .. Ja chce następny !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. O mój Boże... Taki piękny, taki cudowny ! Jesteś nieziemska ! Tysice razy mówiłam Ci, że kocham tego bloga, to powiem i teraz :
    KOCHAM GOOOOOOOOO <3 TO JEST CUDO
    Szkoda, że za niedługo będzie epilog :( To jest jeden z moich ulubionych blogów <3
    KC <3

    OdpowiedzUsuń
  18. ja pitole jaki zajebisty *.* zapraszam di mnie ------------> http://itsnotthatsuppsettobe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. ja pitole jaki zajebisty *.* zapraszam di mnie ------------> http://itsnotthatsuppsettobe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń