czwartek, 30 sierpnia 2012

23I

Obudziłam się wtulona w Harrego. Rozchyliłam lekko powieki. Zauważyłam, że chłopak już nie śpi.
- Cześć, kochanie. - wyszczerzył się, po czym musnął moje wargi swoimi.
- Hej, kocie. - uśmiechnęłam się, a następnie usiadłam na łóżku i zaczęłam wkładać na siebie bieliznę. Gdy zapinałam biustonosz, Harry podszedł i zrobił to za mnie.
- Daj, pomogę Ci. - wyszczerzył swoje ząbki, przez co parsknęłam śmiechem. Następnie lokers usiadł za mną i przytulił od tyłu, trzymając jednocześnie za ręce. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i udałam się do łazienki. Umyłam się i ubrałam w TO, po czym wyszłam z powrotem do naszego pokoju.
- Wyglądasz ślicznie. - skomentował Harry, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Dziękuję. - pocałowałam go w policzek. Chłopak przyciągnął mnie do siebie w pasie i miał zamiar pocałować, kiedy przerwałam mu, śmiejąc się pod nosem. - Idź już. - rzuciłam i wydobyłam się z jego objęć.
- Może chcesz iść ze mną ? - poruszył zabawnie brwiami.
- Innym razem. - uśmiechnęłam się, a Harry poczłapał do łazienki. Ja w tym czasie zadzwoniłam do Sam. Po około 15 minutach chłopak wyszedł ubrany w niebieską bluzkę z Jacka Willis'a, czarne rurki z niskim kroczem i białe conversy. Na swoje porozrzucane na wszystkie strony loczki założył czarną, luźną czapkę.
- Ja już muszę kończyć. Kocham Cię, pa. - rzekłam do przyjaciółki.
- Okej, ja Ciebie też. Trzymaj się, pa. - odpowiedziała i rozłączyła się.
- Kocham Cię ? - Harry uniósł brwi ku górze.
- Znowu jesteś zazdrosny ? - zaśmiałam się pod nosem. Chłopak podszedł do mnie bliżej i spojrzał w oczy.
- No to jak mówisz... - nie dokończył, bo przerwałam mu.
- Rozmawiałam z Sam. - zaczęłam. Lokers spojrzał na mnie lekko zakłopotanym wzrokiem. - Czemu zawsze jesteś zazdrosny o byle co ? - spytałam go bezradnie. Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo wyszłam z pokoju na taras. On naprawdę często tak ma, nie wiem nawet, czemu.
Nie ufa mi ? Nie rozumiem go. Przecież związek opiera się na zaufaniu, to jest bardzo ważne. Ja nigdy nie byłam taka wobec niego. Kiedyś był już zazdrosny o Conora, potem o Davida, a teraz poszło o jakieś nieporozumienie. Ja mu całkowicie ufam, co jednak jest bardzo trudne. W końcu on mnie zdradził!  Powoli miałam już tego dość. Jeśli Harry myśli, że cały czas będzie mógł robić mi takie scenki zazdrości, to się myli. Ja nie będę tego więcej tolerować.Oparłam się o framugę tarasu i wpatrywałam w widok przede mną. Był przepiękny. Paryż to cudowne i magiczne miasto. Przymknęłam oczy i uniosłam lekko kąciki ust ku górze. Po niedługim czasie ktoś podszedł do mnie prawie niesłyszalnie i objął od tyłu w pasie. Tak, to był oczywiście Harry. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę.
- Przepraszam. - szepnął chłopak.
- Zawsze przepraszasz, a potem robisz to samo. - odparłam bezradnie.
- Wiem. - zaczął. - Ja po prostu nie chcę Cię znowu stracić.
- Możesz mnie stracić, jeśli będziesz zazdrosny. - odrzekłam, po czym odwróciłam się w jego stronę tak, aby móc spojrzeć mu w oczy. - Nie ufasz mi ?
- Skarbie, ufam Ci. Jesteś dla mnie najważniejsza i dlatego chcę, żebyś była tylko moja.
- Harry, ja już jestem tylko Twoja, rozumiesz ? Myślisz, że mogłabym pokochać kogoś tak mocno, jak Ciebie ? I proszę Cię, nie bądź więcej o mnie zazdrosny. - rzekłam. Chłopak zamyślił się przez chwilę, po czym pokiwał głową twierdząco.
- Okej, obiecuję. - zaczął. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnęłam się, po czym wtuliłam w chłopaka, a ten pocałował mnie w czubek głowy. - Idziemy ?
- Tak, już. - odparł. Wyszliśmy z pokoju hotelowego i po wyjściu z windy poszliśmy zjeść śniadanie. Po posiłku udaliśmy się do drzwi wyjściowych. Dzisiaj zwiedzaliśmy Paryż. Jest to piękne i wyjątkowe miasto. Już zawsze będę miała do niego sentyment. Wieczorem wybraliśmy się na wieżę Eiffle'a. To jest chyba najromantyczniejsze miejsce, w którym byłam. Sama atmosfera jest tu niesamowita. Gdy już znajdowaliśmy się na wieży, podeszłam z Harrym do framugi, aby podziwiać widok przed nami. Chłopak objął mnie od tyłu w pasie, opierając się jednocześnie podbródkiem o moje ramię.
- Ale tu jest pięknie. - uśmiechnęłam się.
- Ty i tak jesteś piękniejsza. - wyszczerzył się.
- Serio ? - zaczęłam sarkastycznie. - Nie sądzę, że jestem ładniejsza od wieży Eiffle'a. - parsknęłam śmiechem.
- A ja tak. - zaśmiał się lokers, po czym złączył nasze usta w pocałunku. Letni, ciepły wietrzyk i porozstawiane na całej wieży lampki dodawały uroku tej chwili. Czułam się jak księżniczka w jakiejś bajce. Obróciłam się w stronę chłopaka i przyciągnęłam go lekko do siebie. Nasze języki toczyły małą bitwę. Wplotłam mu dłonie we włosy, a ten gładził delikatnie moje plecy. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham Cię. - rzekłam.
- Ja Ciebie też. I zawsze będę. - odparł Harry, opierając swoje czoło o moje.
- Zawsze ? - upewniłam się.
- Zawsze. - uśmiechnął się do mnie szeroko, ukazując szereg białych ząbków i swoje charakterystyczne dołeczki. Ja także uśmiechnęłam się. Chłopak zaczął szukać czegoś w kieszeniach spodni i po chwili wyjął błękitne pudełeczko.
- Odwróć się. - powiedział. Zdziwiłam się, jednak zrobiłam to, o co poprosił. Harry odgarnął moje włosy na jedno ramię i po chwili poczułam coś na mojej szyi. Dotknęłam ten przedmiot, był to srebrny otwierany naszyjnik w kształcie serca. Z tyłu znajdował się napis 'Harry', a gdy go otworzyłam, ukazało mi się nasze wspólne zdjęcie. Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka i dałam mu buziaka w policzek.
- Dziękuję. - zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego mocno.
- Podoba Ci się ?
- Oczywiście, że tak. - wyszczerzyłam się, chłopak zawtórował mi.    Wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę hotelu. Po drodze zaczął padać deszcz. No pięknie. Na szczęście nie jest zimno, jest całkiem ciepło. Nasze ubrania, jak i włosy były całe mokre. Gdy mieliśmy wchodzić do hotelu, Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Co ro... - nie dokończyłam, bo chłopak przerwał mi długim, namiętnym pocałunkiem. Uśmiechnął się do mnie szeroko i pokierował nas do drzwi wejściowych. Po wejściu do hotelu weszliśmy do windy, a następnie udaliśmy się do naszego pokoju. Gdy przekroczyliśmy jego próg, Harry od razu w ten "swój" sposób zarzucił grzywę, jednocześnie ochlapując mnie wodą z deszczu.
- Ej no! Nie chlap na mnie! - zaśmiałam się.
- Przepraszam.
- O co Ci chodziło przed hotelem ? - zaczęłam. - O pocałunek w deszczu ?
- Dokładnie tak. Ale tylko z Tobą. - odparł.
- Ale Ty romantyczny ostatnio jesteś. - parsknęłam śmiechem.
- To wszystko przez Ciebie! - wskazał palcem na mnie i udał oburzonego.
- Ojej, przykro mi. - zaczęłam wycierać niewidzialne łzy i jednocześnie powstrzymywać się od wybuchnięcia śmiechem. Lokers wziął mnie na ręce i położył na łóżku, pochylając się nade mną.
- To źle, że jestem romantyczny ? - spytał.
- Nie, no co Ty. Za to Cię kocham. - odparłam i uśmiechnęłam się.
- Tylko za to ? - podniósł lekko brwi ku górze. Ja udałam przez chwilę, że się zastanawiam.
- Tak, tylko za to. - parsknęłam śmiechem.
- O Ty! Zaraz będzie kara! - chłopak też ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Ach tak ? Ja też mam dla Ciebie fajną karę. - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Jaką ?
- Zero seksu przez tydzień. Co Ty na to ?
- Co ?! - oburzył się. - Nie, wszystko, tylko nie to! - miał minę jak małe dziecko, któremu zabrało się lizaka.
- No to wypuść mnie. - zaśmiałam się.
- Okej. - chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w nosek, po czym grzecznie zrobił to, o co poprosiłam. Wstałam z łóżka i miałam iść w stronę łazienki, jednak Harry złapał mnie za rękę.
- Czekaj. - zaczął. - Ale nie będzie tej kary, co nie ? - powiedział, przez co zaśmiałam się.
- Nie. - odparłam. Lokers wstał, wziął mnie na ręce i zaprowadził do łazienki. - Co Ty robisz ? - zdziwiłam się. Chłopak jedynie cwaniacko się do mnie uśmiechnął.
- Ty. Ja. Wanna. Teraz. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak po chwili wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, Harry zresztą też.
- Okej. - uśmiechnęłam się. Po naszej zacnej, szlacheckiej kąpieli ułożyliśmy się do łóżka. Chwyciłam w dłoń telefon, aby zorientować się, która jest godzina. Było około 23:00. Odłożyłam komórkę i wtuliłam się w tors Harry'ego, a ten objął mnie w pasie.
- Wiesz, zawsze marzyłem, żeby umyć Ci plecki. - zaśmiał się. Ja po raz kolejny dzisiaj wybuchnęłam śmiechem. On jest czasami niemożliwy.
- Boże, Harry, ogarnij się trochę. - zaczęłam, nie przerywając się śmiać. - Bardziej się jarasz tym, że nie jestem już dziewicą, niż ja sama.
- Bo to jest ważne. - wyszczerzył się.
- Tak, tak. Chcę już spać. - odparłam sarkastycznie.
- Okej, dobranoc, kochanie. - uśmiechnął się i musnął moje wargi swoimi.
- Branoc, skarbie. - rzekłam. Już po kilku minutach zasnęliśmy.
------5 dni później, oczami Carry------
Dzisiaj wylatujemy z Harrym do Londynu. Nie powiem, będę tęsknić za Paryżem, ale i tak najlepszy jest dla mnie Londyn. Sama nie wiem czemu, ale jakoś mnie do niego ciągnęło, a gdy gdzieś wyjeżdżam, to szybko zaczynam tęsknić za tym miastem. Może dlatego, że zawsze chciałam tam wyjechać. I, jak widać, marzenia się spełniają. Oczywiście nie można myśleć, że jeśli w coś wierzymy, to należy czekać i wszystko osiągniemy. Nie, to nie jest tak. Trzeba wierzyć w marzenia, ale trzeba je także realizować. Ja właśnie tak zrobiłam i udało mi się. Przez te pięć dni we Francji, bardzo się do siebie przybliżyliśmy z Harrym. Co prawda i tak dobrze się dogadywaliśmy, ale teraz to było coś zupełnie innego. Nie wiem co, ale po prostu czuję, że nasze rozstanie było jakoś potrzebne. Wtedy zrozumiałam, jak bardzo zależy mi na Harrym. Wczoraj się spakowaliśmy, a teraz jesteśmy już na lotnisku. Za chwilę będzie nasz samolot. Gdy tak czekaliśmy zadzwoniła do mnie Sam.
- Hej, co tam ? - zaczęłam.
- Carry, przyjedź szybko. - mówiła załamanym głosem. Słyszałam, że płacze.
- Sami, co się stało ?
- Niall ze mną zerwał. - powiedziała po chwili ciszy i jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Co ?! Czemu ?
- Powiem Ci, jak wrócicie.
- Okej. Trzymaj się. - rzekłam i rozłączyłam się, po czym mocno wtuliłam w Harrego.
- Niall i Sam zerwali. - powiedziałam cicho.
- Co ? - lokers był tak samo zaskoczony, jak ja. - Jak to ?
- No zerwali, nie wiem nawet, czemu. - odparłam. Było mi strasznie przykro Sam i byłam zła na siebie, że nie mogę z nią teraz być. Po kilkunastu minutach samolot przyleciał. Kilka godzin lotu i byliśmy na lotnisku w Londynie. Od razu szybko poszliśmy do domu chłopaków, chcieliśmy wiedzieć chociaż, jaki był powód ich rozstania. Przecież byli taką fajną parą i nagle to się skończyło. Weszliśmy do domu, w salonie siedziała reszta zespołu. Niall miał schowaną twarz w dłoniach, a Zayn coś do niego mówił. Pociągnęłam Harry'ego w stronę chłopaków i podeszłam do Horana.
- Niall. - zaczął Harry. - Czemu zerwaliście ? - blondyn podniósł głowę i spojrzał na nas, po czym westchnął cicho.
- Ja już tak dłużej nie mogłem.
- Ale czego nie mogłeś ? - tym razem ja zadałam mu pytanie.
- Było mi jej strasznie szkoda, bo będzie teraz pełno tras koncertowych. Nie chciałem, żeby cierpiała wtedy, kiedy ja będę daleko od niej. - odparł niebieskooki. Zdziwiłam się jego wypowiedzią, mój chłopak nic mi o tym nie mówił.
- Co ? - spojrzałam na Harry'ego. - Jakie trasy koncertowe ?
- Mamy niedługo dwie trasy. - rzekł cicho. Zaniemówiłam przez chwilę. Rozumiem, że chłopcy są zapracowani, ale powinnam o tym wiedzieć.
- Czemu mi nic nie powiedziałeś ? - znowu zwróciłam się do lokersa, ale zadzwonił mój telefon. To była Sam. No tak, zapomniałam. Miałam do niej iść od razu, gdy przylecimy do Londynu. - Ja już muszę iść. - rzuciłam szybko i pokierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
- Carry, czekaj. - zaczął Harry.
- Daj spokój. - ostatni raz na niego spojrzałam i wyszłam. Byłam strasznie zła na Harry'ego. Czemu wcześniej mi nie powiedział ? W końcu powinien to zrobić, prawda ? Jakoś bym to przeżyła. Po kilkunastu minutach byłam pod domem Sami. Zapukałam, a po chwili ujrzałam w nich zapłakaną ciemną blondynkę w szarym dresie. Od razu ją mocno przytuliłam.
- Sam, tak mi przykro. - zaczęłam. Wtedy dziewczyna już całkowicie się rozkleiła, płakała jak małe dziecko. Stałyśmy przytulone w ciszy, kiedy zadzwonił mój telefon. Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni i zobaczyłam, że to Harry. Nie miałam ochoty ani czasu, żeby odbierać, więc odrzuciłam połączenie. Usiadłyśmy z przyjaciółką na kanapie i włączyłyśmy jakąś komedię. Przyniosłam z kuchni lody i picie, a także zrobiłam popcorn. Przez ten czas blondynka nieco się uspokoiła. Raz nawet kąciki jej ust nieco się uniosły. To jest dobry początek.
------Oczami Harry'ego------
Spierdoliłem wszystko. Znowu. Co jest ze mną nie tak ? Mogłem jej od razu o tym powiedzieć, ale to są dwie poważne trasy. Razem nie będzie nas aż dwa miesiące, ja bym bez niej tam nie przeżył. Muszę ją zabrać ze sobą. Muszę i koniec. Dzwoniłem do niej dwa razy, ale dziewczyna odrzucała połączenie. W końcu wpadłem na całkiem ciekawy pomysł. Zadzwoniłem do naszego menagera.
- Słucham ? - odebrał już po kilku sygnałach.
- Mam ważną sprawę. - zacząłem od razu.
- Dobrze, jaką ?
- Chcę, żeby Carry i Sam jechały z nami w trasę.
- To jest wykluczone. - mężczyzna od razu się sprzeciwił.
- W takim razie ja też nie jadę. - odparłem.
- Musisz jechać! - manager nieco podniósł głos tak, jakby wystraszył się tym, co powiedziałem.
- Wcale nie muszę. Jak Carry pojedzie, to wtedy ja też. A jak nie to nie.
- Ty jedziesz, a one muszą zostać w Londynie. Przykro mi.
- Nie, wcale nie muszą. Nie zmusisz mnie do wyjazdu w trasę, więc albo one jadą z nami, albo tym razem zespół gra koncerty beze mnie. - cały czas nie dawałem za wygraną. Pierwszy raz także odezwałem się do niego na "ty". Mężczyzna nie ma wyboru, albo się zgodzi, albo ja nie jadę. I koniec kropka.
- Zobaczę, co da się zrobić. - powiedział mój rozmówca po chwili zamyślenia. O tak, lekki szantażyk musi być. - Załatwię im wszystko.
- Dziękuję. - ucieszyłem się i rozłączyłem. Poszedłem do pokoju Nialla i powiedziałem, aby poszedł ze mną poinformować dziewczyny.
- Jak Ci to się udało ? Przecież jego nie da się przekonać. - blondyn był bardzo zdziwiony postawą naszego managera.
- Chcesz odzyskać Sam czy nie ? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Niebieskooki pokiwał twierdząco głową i szybko wstał. Udaliśmy się do domu Sami, bo najpierw chciałem, żeby Niall z nią pogadał. Zapukaliśmy. Otworzyła nam... Carry ? Pewnie jest u niej i ją pociesza.
------Oczami Carry------
Otworzyłam drzwi, w których stali Harry i Niall. Ciekawe, czego jeszcze od nas chcą. Może mają jeszcze kolejne koncerty, o których nic nie wiem ? To przecież jest bardzo możliwe.
- Jest Sam ? - blondasek zaczął od razu, gdy tylko otworzyłam drzwi, po czym bez pytania wszedł do domu, a następnie do salonu. Moja przyjaciółka spojrzała na niego zaskoczona, a po chwili ponownie odwróciła głowę w stronę ekranu. Wiedziałam, że ledwo powstrzymuje łzy. Chłopak podszedł do niej, a ta spojrzała na mnie i Harry'ego lekko zakłopotana. Zrozumiałam, o co jej chodzi i skierowałam się po schodach na górę, lokers grzecznie poszedł za mną. Weszłam do pokoju Sami i usiadłam na łóżku. Harry usiadł obok mnie i próbował złapać kontakt wzrokowy, ja jednak nie dopuszczałam do tego. Po chwili odezwał się.
- Carry, ja przepraszam. - zaczął. - Po prostu bałem się Twojej reakcji.
- Przecież prędzej czy później musiałbyś mi o tym powiedzieć. - odparłam i spojrzałam mu w oczy. Mój błąd, znowu zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach. Niech to szlag.
- Jedziesz z nami. - odparł i uśmiechnął się lekko. Popatrzyłam na chłopaka jak na jakiegoś debila, a ten chwycił delikatnie moje policzki w swoje dłonie. - Przecież wiesz, że bym tam bez Ciebie nie wytrzymał. - wyszczerzył szereg swoich ząbków, przez co i ja się uśmiechnęłam. Przy nim nie potrafiłam siedzieć obrażona, nie umiałam się na niego gniewać. Dopiero po chwili 'ocknęłam się'.
- Czekaj, czekaj. - zaczęłam analizować. - Czyli jadę z Wami w trasę ?
- Dokładnie.
- Nie pierdol. - rzekłam cicho. - No nie pierdol! - prawie krzyknęłam szczerząc się jednocześnie ze szczęścia.
- Nie pierdolę. Chyba, że Ciebie. - zaśmiał się, a ja jedynie pogroziłam mu palcem. Po chwili także parsknęłam śmiechem, jednak uświadomiłam sobie, że moja przyjaciółka może zostać wtedy sama.
- Ale co z Sam ?
- Ona też jedzie. - puścił mi oczko chłopak.
- Jak Ty to załatwiłeś ?
- Nieważne. Taki tam mały szantaż i tyle. - uśmiechnął się, a ja mu zawtórowałam.
- Dziękuję. - wtuliłam się w niego bardzo mocno. - Zrobiłeś to dla mnie ? - spytałam, przez co lokers cicho się zaśmiał.
- Wiesz. - zaczął. - Czasami mam wrażenie, że Ty sobie nawet tego nie wyobrażasz, ale jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - szepnął mi do ucha, cały czas trzymając w swoich objęciach. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
- Ty w moim też. - odparłam i musnęłam jego wargi swoimi. Mój wzrok skierował się na szafkę obok łóżka, znajdował się na niej album. Byłam bardzo ciekawa, co się w nim znajduje. Otworzyłam go. Wiem, że to trochę chamskie, ale nie mogłam się powstrzymać. Na pierwszej stronie zobaczyłam zdjęcie całujących się Niall'a i Sam. Uśmiechnęłam się pod nosem, cudownie razem wyglądali. Następne zdjęcie to słonecznik na tle jakiegoś przepięknego ogrodu. Trzecia fotografia przedstawiała krajobraz parku w porze jesiennej, czwarta natomiast kwiat opylany przez kolorowego motyla. Nie chciało mi się więcej oglądać, wystarczyło mi, że napawiam się widokiem tych czterech świetnych zdjęć. Odwróciłam się w stronę mojego chłopaka i pokazałam mu je. Wiedziałam, że wszystkie robiła Sam. Zawsze mówiła mi, że uwielbia fotografię, ale nie sądziłam, że ma do tego tak wielki talent.
- Są śliczne. - skomentowałam. Harry pokiwał twierdząco głową i uśmiechnął się do mnie ciepło. Po chwili złapał mnie za rękę, splótł nasze palce i pokierował w stronę drzwi. Zeszliśmy ze schodów. Na kanapie w salonie siedziała Sami obok Niall'a. Podeszliśmy do nich.
- I jak ? - zaczął lokers. - Pogodzeni ?
- Tak. - wyszczerzył się blondyn, ukazując rządek prostych już ząbków, bo niedawno przestał nosić swój aparat ortodontyczny, gdyż jego urocze kiełki wyprostowały się.
- To dobrze. - odparłam. Niall i Sam zostali w domu, a ja z lokersem wybraliśmy się na spacer po parku. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi, jednak ignorowaliśmy ich. Po kilku minutach spacerowania, moim oczom ukazał się widok Perrie, która...

-----------------------------------------------------------------------------------
...która co ? xD Jak sądzicie ? <3333 Niedźwiadki Wy moje najukochańsze (lubię tak mówić na innych ;D), mam do Was pytanie : wolicie, aby to opowiadanie zakończyło się smutno czy szczęśliwie ? Piszcie w komentarzach, to dla mnie ważne ♥ Oczywiście jeszcze go nie kończę, nie wiem nawet, kiedy będzie koniec, ale po prostu chcę wiedzieć, jaki wolicie epilog ;) Chciałam Was jeszcze zaprosić na opowiadania Laury (też o 1D), na pewno Wam się spodobają ;) Byłabym wdzięczna, jeśli zostawicie komentarz <33
 

Następny rozdział w niedzielę. Kocham Was, niedźwiadki moje ♥♥

środa, 29 sierpnia 2012

22I

- Spójrzcie, jakie to słodkie! - pisnął jakiś głos, podobny do Louisa. Otworzyłam oczy, znajdowałam się w objęciach Harry'ego.
- Co jest słodkie ? - rzekłam zaspanym głosem. Nade mną i lokersem pochylały się twarze pasiastego, Niall'a, Liama, Zayn'a i Sam.
- To. - Pan Marchewa pokazał mi zdjęcie i pomachał nim przed nosem. Znajdowaliśmy się tam my z Harrym, podczas snu. Byliśmy wtuleni w siebie. Szybko wstałam i pognałam za Lou.
- Oddawaj mi to! - krzyknęłam. Pasiasty wyszczerzył się i zaczął uciekać. Słyszałam tylko śmiechy reszty. Po kilku minutach gonienia Tomlinsona, stanęłam w miejscu naburmuszona. Chłopak jednak dalej uciekał. Wolnym krokiem poszłam za nim. Na schodach potknęłam się o jego nogę i spadłam prosto na marchewkowego.
- I tu Cię mam! - zaśmiałam się i wyrwałam mu z ręki zdjęcie. Rozejrzałam się, obok w salonie była reszta zespołu i Sami. Wszyscy już zwijali się ze śmiechu. - Mam zadzwonić do Eleanor ? - rzekłam do Lou. - Eleanor, Twój chłopak mnie molestuje seksualnie! - piszcząc, zaczęłam udawać, że rozmawiam przez telefon.
- Harry, Twoja dziewczyna mnie molestuje seksualnie! - przedrzeźniał się Louis. Wstałam z chłopaka i poczłapałam do kuchni z grobową miną.
- No przecież wiem, że go nie molestujesz. - zaśmiał się lokers, podchodząc do mnie i obejmując od tyłu. Odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam ciepło. Nie wiem, jak ja mogłam wytrzymać te kilka miesięcy bez niego. Co do zdrady... było, minęło. Każdy popełnia błędy. Ważne jest to, aby się na nich uczyć i nie powtarzać ponownie. To jest najważniejsze. Przecież nikt nie jest idealny. Chłopak przybliżył się do mnie, po czym złączył nasze usta. Nie zdążyliśmy się jednak pocałować, gdy do pomieszczenia wparował Niall. Odskoczyłam od Harry'ego przestraszona.
- Chcesz, żebym tu na zawał padła, czy co ?! - wydarłam się na blondaska.
- Oj, sorki. - zaśmiał się chłopak.
- Nigdy nie pukasz, jak wchodzisz do kuchni ? - spytałam, przez co sama zaczęłam się śmiać. No bo kto normalny puka, wchodząc do kuchni ?
- Przepraszam, mój błąd. - wyszczerzył się i wyszedł.
- Z tą kuchnią to dojebałaś. - wybuchnął śmiechem lokers, zawtórowałam mu. - To na czym skończyliśmy ? - poruszył zabawnie brwiami. Pocałowałam go przelotnie i wyszłam do salonu, ciągnąc go za rękę. Tam siedziała już reszta.
- Niech zgadnę. - zaczął Lou. - Szybki numerek ? - rzekł, przez co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Chyba Ty, goblinie. - odparłam i usiadłam z loczkiem na kanapie. Wraz z resztą zespołu i Sam oglądaliśmy różne filmy. Bardzo lubiliśmy spędzać tak czas. Wybraliśmy film "Oszukać Przeznaczenie 5". Jak zwykle ja i Louis będziemy cały czas komentować różne sceny. No cóż, tacy już jesteśmy.
- Oni zaraz spadną! No spadną z tego mostu! - darł się przerażony Lou.
- A pfu, krew! - zakryłam oczy dłońmi.
- Możecie przestać ? - spytał roześmiany Zayn.
- Siedź cicho, bambusie! Nie umiesz wczuć się w film. - skarciłam go.
- Kurwa, oko jej wypadło! - wisnął Louis.
- A więc tak to wygląda od środka... - zaczęłam teatralnie przyglądać się ekranowi, przez co wszyscy wybuchnęli śmiechem. - Fu! - zbrzydziłam się. Tak właśnie komentowaliśmy z pasiastym większość filmu. Gdy skończył się, zaczęliśmy zastanawiać się, co robimy teraz.
- Ja wychodzę z Sam. - rzekł Niall.
- A idźcie w cholerę. - machnął ręką pasiasty, przez co oberwał od Harry'ego w tył głowy.
- Louis! - spojrzałam na niego gniewnie.
- No co ? - odparł zdezorientowany. Pokiwałam jedynie głową bezradnie i spojrzałam na Horana przepraszająco. Lokers wziął mnie za rękę i pociągnął do naszego pokoju. Usiadłam na łóżku, a Harry zaczął czegoś szukać w szafce.
- Co Ty robisz ? - zaczęłam. Chłopak bez słowa podszedł do mnie i podał do ręki jakieś dwie kartki, albo coś podobnego do kartek. Zdziwiłam się i spojrzałam na niego, a ten tylko wyszczerzył swoje ząbki.
- Zobacz. - powiedział tylko. Zrobiłam tak, jak poprosił. Moim oczom ukazały się... dwa bilety do Paryża ?!
- Żartujesz sobie ? - zaśmiałam się lekko. Lokers pokiwał przecząco głową.
- Nie. Lecimy na pięć dni do Francji. - odparł poważnie. Spojrzałam na bilety, a następnie 'rzuciłam' się na chłopaka, jak jakieś niewyżyte dziecko specjalnej troski. A może i jestem takim dzieckiem ? W sumie to jest bardzo możliwe.
- Ej, ej, spokojnie. - parsknął śmiechem lokers.
- Kocham Cię. - spojrzałam na niego, po czym pocałowałam go prosto w usta.
- Ja Ciebie bardziej. - uśmiechnął się szeroko.
- A nie, bo ja. - odparłam, siedząc mu na kolanach i oplatając nogi za jego plecami. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on trzymał mnie w pasie.
- Ja. - zaśmiał się chłopak.
- No mówię ci przecież, że ja. - nie dawałam za wygraną.
- A ja Ci mówię, że ja. - w tym momencie do pokoju wparował Lou. - Nie przeszkadzaj nam. - rzekł naburmuszony loczek.
- To co Wy tutaj takiego robicie ? - parsknął śmiechem pasiasty.
- Małe Haroldy, wiesz ? - przewróciłam oczami.
- O Boże, Harry, zdradzasz mnie ?! - podszedł do lokersa.
- Przykro mi, z nami koniec. - rzekł poważnie Styles. Patrzyłam na nich jak na jakichś debili, czy Harry właśnie zakończył dla mnie bromance Larry'ego ? Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam z chłopaka.
- Dobra, to ja lepiej pójdę. - rzekłam roześmiana i pokierowałam się w stronę drzwi.
- Czekaj. - zaczął Louis. - Tylko masz odczepić się od mojego Harolda. - pogroził mi palcem.
- Mhmm. - pokiwałam jedynie głową i wyszczerzyłam się, po czym wyszłam z pokoju. - Louis, idę pogadać z Eleanor o Tobie i Twoich byłych dziewczynach. - zaśmiałam się i po chwili obok mnie zjawił się Pan Marchewa.
- Nie zrobisz tego! - parsknął śmiechem.
- Przecież znasz mnie i dobrze wiesz, że to zrobię. - założyłam ręce na wysokości biustu.
- Co racja, to racja. - pokiwał głową i w tej chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - Dobra, Harry jest Twój, ale nic nie mówisz dla El.
- Dobra. - zgodziłam się.
- Dobra. - chłopak zaśmiał się i poszedł po schodach. Po chwili Harry podszedł do mnie i objął od tyłu w pasie.
- Zabierz mi stąd te loki, bo nic nie widzę. - zaśmiałam się.
- Ale one są sexy, nic na to nie poradzę. - odrzekł, udając powagę.
- Taa. - zaczęłam. - W takim razie ja cała jestem sexy. - parsknęłam śmiechem i udałam się do sypialni. Styles grzecznie poszedł za mną.
- No bo jesteś. - odparł, gdy tylko zamknął drzwi do pomieszczenia.
- Jasne. - zaśmiałam się.
- Wiem, co mówię. - poruszył zabawnie brwiami. Ja tylko uśmiechnęłam się i położyłam na łóżku, jednocześnie włączając telewizor. Lokers nachylił się nade mną i zaczął całować. Po jakiejś minucie odepchnęłam go lekko.
- Ja chcę oglądać. - zaśmiałam się.
- Myślałem, że chcesz... - nie dokończył, bo parsknęłam śmiechem.
- Ze chcę co ?
- No ten tego. No wiesz. - zaśmiał się, zawtórowałam mu. Dobrze wiedziałam, o co mu chodzi. Mój kochany, zawsze zboczony Styles.
- Innym razem, kochanie. - uśmiechnęłam się.
- Trzymam Cię za słowo. - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem, przez co zaśmiałam się lekko. Wróciliśmy do dalszego oglądania. Po około dwóch godzinach skończyliśmy, bo nic więcej ciekawego nie było.
- Lepiej pakuj się. - odezwał się Harry.
- Co ?
- Za cztery godziny mamy lot. - zaśmiał się.
- Co ?! Czemu mi nic nie powiedziałeś ?! Ja nie zdążę! - zaczęłam panikować.
- Spokojnie, masz czas.
- Jasne. - mruknęłam naburmuszona. - To chodź, musimy już iść. - odparłam. W końcu znajdowaliśmy się jeszcze w domu Sam.
- Okej. - lokers szybko wyłączył telewizor i odprowadził mnie do domu, a sam poszedł do siebie. Poinformowałam mamę, że dzisiaj jadę do Paryża i od razu udałam się do swojego pokoju. Z garderoby wyciągnęłam moją błękitną walizkę w kwiatki i zaczęłam się pakować. Po niecałej godzinie ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, stał tam oczywiście Harry z czarną walizką w ręku. Szybki jest, ja jeszcze się wtedy pakowałam. Pociągnęłam go do swojego pokoju i wskazałam palcem na stertę ubrań i kosmetyków znajdujących się wokół mojej walizki.
- Ja nie zdążę tego spakować. - mruknęłam, a lokers jedynie zaśmiał się.
- Sporo masz tych rzeczy. - skomentował i pomógł mi się do końca spakować.
- Nie zapnie się! - podniosłam ton, gdy zamek od mojego bagażu odmawiał posłuszeństwa. Usiadłam na walizce, a lokers zaczął ją zapinać. Po kilku próbach udało nam się.
- I po co się denerwować, skarbie ? - parsknął śmiechem chłopak.
- Jak Ci się udało tak szybko spakować ?
- Normalnie. Chłopcy mają mniej ubrań i kosmetyków.
- To jest nie fair. - oburzyłam się, po czym sama zaśmiałam ze swoich słów. Styles zapakował wszystko do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Nie wiem jakim cudem, ale zdążyliśmy. O 18:00 samolot wystartował. Rozmawialiśmy z Harrym około 30 minut, jednak potem szybko zasnęłam. Po kilku godzinach wylądowaliśmy już w Paryżu. Nigdy nie byłam jeszcze we Francji, a bardzo chciałam. Wszyscy nazywają Paryż miastem miłości. Rzeczywiście, mają rację. Nie wiem czemu tak sądzę, ale jest tutaj bardzo romantycznie. Od razu mi się tu spodobało. Wzięliśmy swoje walizki i udaliśmy się do hotelu. Był naprawdę wysoki i ładny. Widać, że noclegi tutaj były bardzo drogie. Tylko gwiazdy i bogatych ludzi było na to stać. Lokers całkiem dobrze znał francuski, więc nie było problemu z zakwaterowaniem się. Ja niestety umiałam tylko podstawy tego języka, także niewiele tutaj zdziałam. Styles wziął mnie za rękę i weszliśmy do windy. Nacisnął ostatnie piętro - 20. Gdy weszliśmy do pokoju, dosłownie zwaliło mnie z nóg. Nie spodziewałam się tego. Wyglądało to trochę jak w jakimś pałacu, gdzie jestem księżniczką. Pośrodku sypialni stało ogromne łóżko, zupełnie jak małżeńskie. Pościel na nim pokryta była kapą w kolorze złotym, tak samo, jak obramowania łóżka. Wielkie żyrandole miały na sobie sporej wielkości kryształki, a nad łóżkiem wisiał duży telewizor plazmowy. Po prawej stronie znajdowało się wejście do łazienki, prawie dwa razy takiej, jak w moim domu. A u mnie i tak była duża. W środku znajdowała się błyszcząca wanna, a na ścianach w niektórych miejscach takie same kryształki, jak na żyrandolach. W pokoju był taras, z którego rozprześcierał się przepiękny widok na całe miasto. Z daleka dostrzec można było także wieżę Eiffla. Krótko mówiąc: Harry naprawdę się postarał. Położyłam walizkę na podłodze i ponownie rzuciłam się na szyję lokersowi. Chłopak zaśmiał się lekko.
- Podoba Ci się ? - spytał.
- No jasne, że tak. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule w usta. Chłopakowi jednak to nie starczyło, przyciągnął mnie do siebie w pasie i znów połączył nasze wargi. Po niecałej minucie oderwaliśmy się od siebie. - Harry, naprawdę nie musiałeś tego wszystkiego robić.
- Ale chciałem. - wyszczerzył się. - Ważne, że Ci się podoba.
- Bardzo, bardzo mi się podoba. Dziękuję. - przytuliłam go mocno. Chłopak ukazał swoje dołeczki w uśmiechu. Po prostu uwielbiam je, są takie urocze. I jeszcze te loczki, które dodają mu uroku oraz błyszczące, zielone oczy. Oczywiście nie wygląd jest w nim najważniejszy, a charakter. Nie lecę tylko na "ładną buźkę", lecz także na wnętrze człowieka. Harry co prawda jest bezczelny i zboczony, ale za to kochany, romantyczny i ma wielkie poczucie humoru. Spędzanie z nim czasu to czysta przyjemność. Nigdy nie brakuje nam tematów, jesteśmy dla siebie jak dwie bratnie dusze. Możemy rozmawiać o byle czym, a i tak dla nas będzie to ciekawe. Jesteśmy dla siebie wręcz stworzeni.
- Chodź. - loczek wziął mnie za rękę i poszliśmy na dół. Zjedliśmy kolację i wyszliśmy z hotelu. Było już około 21:00, więc dzisiaj tylko pospacerowaliśmy po jakiejś uliczce. Naprawdę była bardzo ładna, wokół dużo sklepów i uśmiechniętych ludzi oraz par. Chłopak złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. To dziwne, jak w ciągu jednej chwili sprawił, że na nowo mu zaufałam. Kiedyś nie chciałam go widzieć, a teraz nie mogę żyć bez niego. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Co bym zrobiła, gdyby mnie zostawił. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że mogłabym obdarzyć aż taką miłością jakiegokolwiek chłopaka. To jest zdecydowanie więcej niż zwykła miłość. Sama nie wiem, co. Przeznaczenie ? Być może. To jest zupełnie jak magia. Tak, nasza miłość jest niesamowita, magiczna. Wiem, że może przetrwać dosłownie wszystko. Bez względu na to, ile razy się pokłócimy, dalej będziemy darzyć się takim samym uczuciem. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego.
- Kochasz mnie ? - zaczął. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się ciepło. W co on sobie pogrywa ? Przecież doskonale zna odpowiedź. Wie, że kocham go cholernie mocno.
- Nie, nie kocham Cię, Harry. - odparłam sarkastycznie. Chłopak spojrzał na mnie gniewnie, a przynajmniej udawał to całkiem realistycznie i objął mnie w pasie tak, że nie mogłam się ruszyć.
- Kochasz, czy nie ? - powtórzył pytanie i zaśmiał się pod nosem.
- No powiedziałam Ci, że nie. - wyszczerzyłam się. Jak ja lubię się z nim droczyć. Lokers puścił mnie i zrobił minę zbitego psiaka.
-  A niech Cię Niall zeżre na kolację. - mruknął, chowając ręce do kieszeni spodni. Spojrzałam na niego zaskoczona, po czym wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Po opanowaniu emocji, zarzuciłam mu ręce na szyję i przybliżyłam się do niego.
- Przecież dobrze wiesz, że Cię kocham.
- A jak można nie kochać Harry'ego Styles'a ? - zaśmiał się. - Ja Ciebie też kocham. - uśmiechnął się szeroko i jeszcze bardziej zbliżył swoją twarz do mojej, jednocześnie kładąc swoje ciepłe dłonie na moich plecach. Stanęłam na palcach tak, aby być równa z Harrym. No, prawie równa. Chłopak i tak był wyższy ode mnie. Delikatnie musnął swoimi wargami moje. Każdy nasz pocałunek był wyjątkowy, zupełnie tak, jak pierwszy. Oderwaliśmy się od siebie i dokończyliśmy spacer. Dopiero po 22:00 wróciliśmy do hotelu.
------Oczami Harry'ego------
Weszliśmy do windy i nacisnęliśmy właściwe piętro. Tam znowu zacząłem całować Carry, tym razem bardziej namiętnie i łapczywie. W tej chwili urosło we mnie pożądanie. Nie mogę jej jednak do tego zmuszać.
- Harry. - dziewczyna przerwała na chwilę pocałunki. - Ja... już jestem gotowa. - spojrzała mi w oczy. Od razu domyśliłem się, o co chodzi. Dokładnie o to, o czym przed chwilą myślałem. Uśmiechnąłem się szeroko i dalej ją całowałem. Gdy winda zatrzymała się, wziąłem brunetkę na ręce i szybko wszedłem do naszego pokoju hotelowego. Zamknąłem drzwi na klucz i od razu przyparłem ją do ściany całym swoim ciałem. Nie było między nami wolnej przestrzeni. Nie przerywając pocałunków, wziąłem Carry ponownie na ręce, a ona oplotła mi nogi za plecami. Podszedłem do łóżka i delikatnie ją na nim położyłem. Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem, po chwili jej bluzka i spodnie znajdowały się już na podłodze, tak samo jak mój T-shirt i szare rurki. Teraz role się odwróciły - to ja byłem nad nią. Nie fatygując się długo, zdjąłem jej stanik. Całowałem jej całe, piękne ciało. Moje dłonie schodziły coraz niżej, aż w końcu ściągnąłem z niej majtki. Była już zupełnie naga. Nachyliłem się nad nią i spojrzałem w jej zielone tęczówki.
- Na pewno ? - spytałem. Dziewczyna pokiwała tylko twierdząco głową.
------------------
Zmęczeni opadliśmy na łóżko. Przykryłem nas kołdrą i objąłem dziewczynę w pasie, a ona wtuliła się w mój tors.
- Kocham Cię. - zacząłem, gdy nasze oddechy nieco unormowały się.
- Ja Ciebie też. - dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Pocałowałem ją w czoło i już po kilku minutach usłyszałem jej miarowy oddech. Zasnęła. Wyglądała tak słodko i niewinnie, nie to, co przed chwilą (xD). Ta dziewczyna sprawia, że dosłownie odchodzę od zmysłów. Jest tak piękna, że od samego patrzenia na nią mam ochotę się na nią rzucić. Tak naprawdę ona nie musi robić wiele, aby doprowadzić mnie do takiego stanu. To, co stało się niedawno zdecydowanie mogę zaliczyć to do jednego z najprzyjemniejszych uczuć w moim życiu. Nie wiem, co zrobiłbym bez niej. Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybym jej nie poznał. Byłoby szare i nudne. Ona nadaje mu sens. Mam ochotę już nigdy nie wypuszczać jej ze swoich objęć, po prostu być z nią do samego końca. Wiem, że to z nią chcę dalej kroczyć przez życie. Chcę się z nią ustatkować, zamieszkać, założyć rodzinę. Tylko jej potrzebuję do szczęścia, niczego ani nikogo więcej. To nie jest 'po prostu miłość'. To jest coś znacznie więcej. To takie niesamowite, gdy ona się uśmiecha, ja automatycznie także to robię, nawet wtedy, gdy nie mam do tego powodu. Gdy ona płacze, też ledwo powstrzymuję łzy. Gdy się śmieje, śmieję się nie tylko ja, ale i moje serce. Już nigdy jej nie zranię, nie pozwolę też jej odejść. Zrobię wszystko, aby wywołać na jej twarzy uśmiech, który tak bardzo uwielbiam. Jestem tego pewien. To Ta Jedyna. Jest dla mnie idealna. Jest dla mnie wszystkim.

----------------------------------------------------------------------------------
Na początek powiem, że tak średnio jestem zadowolona z tego rozdziału -.- Postaram się, aby następne były lepsze ♥♥♥ No i jest jeszcze jedna sprawa. Wiele z Was próbowało ułożyć wspólne imię dla Harry'ego i Carry i wychodzi na to, że raczej nie ma takiego imienia xD Wiecie, nie myślałam o tym, kiedy zakładałam tego bloga i tak jakoś wyszło ;D Dwie osoby zaproponowały Cazza i to jest chyba najsensowniejsze ;D Albo Haroline, Carold ? No sama nie wiem ;D Więc jeśli macie jakieś pomysły to piszcie, niedźwiadki wy moje xD Od dzisiaj jesteście moimi niedźwiadkami, okej ? ^^ Dziękuję Wam jeszcze ślicznie za poprawę humoru, niewiele się u mnie zmieniło ale jest nieco lepiej ;) <33333 Następny rozdział powinien pojawić się w piątek ^^ ♥

wtorek, 28 sierpnia 2012

Przepraszam...

Kochani, przepraszam Was bardzo, ale dzisiaj niestety nie pojawi się nowy rozdział z powodów osobistych ;( W moim życiu ostatnio dużo się wydarzyło. Nie jest za kolorowo, jestem w jakimś dołku i nie piszę nowych rozdziałów, nie mam nawet na to siły. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i nie będziecie na mnie źli ;< Mam napisane tylko dwa rozdziały do przodu i jeden z nich postaram się wstawić jutro. Jeszcze raz przepraszam...


Chciałam Wam jeszcze ślicznie podziękować za 36 komentarzy pod poprzednim rozdziałem <333 Słoneczka Moje, Wy nawet nie wiecie ile radości mi tym dostarczacie ;)  Dlatego to dla Was właśnie postaram się o nowy rozdział jutro ;) xx ♥♥♥  

niedziela, 26 sierpnia 2012

21I

- Carry, obudź się! - usłyszałam głos Sam.
- Już wstaję, mamo. - mruknęłam pod nosem i powoli otwierałam oczy.
- Siema, Marcheweczko! - wrzasnął mi do ucha Louis tak, że aż podskoczyłam.
- Boże, nie strasz mnie tak. - reszta parsknęłam głośnym śmiechem. - Ty też ? - spojrzałam z ironią na Harry'ego.
- Przepraszam. - odparł szczerząc się. Wyszliśmy z samolotu, czekaliśmy na Danielle, Eleanor i Conora. Perrie 'nie mogła' przyjść, bo miała wraz z Little Mix koncert. Na szczęście. Stałam obok Harry'ego, gdy ktoś dotknął mnie w ramię. Odwróciłam się i rzuciłam walizkę na ziemię. To był Conor! Wtuliłam się w niego mocno, a ten objął mnie w pasie.
- Nawet nie wiesz, jak ja za Tobą tęskniłam. - rzekłam.
- Ja za Tobą też, mała. - odparł.
- Nie jestem mała. - udałam oburzoną.
- A jakoś ledwo mi do szyi sięgasz. - rzekł roześmiany.
- Spadaj, ciulu.
- Mam iść i powiedzieć babci, jak brzydko się zachowujesz ? - zagroził mi palcem. - Niegrzeczna!
- A idź do tej babci, idź i nie wracaj! - odparłam. Wszystkiemu przyglądała się reszta, która po chwili wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Jak tam Ci się układa ? - spytał kolega.
- Zależy, o co chodzi. - zaśmiałam się.
- Ty już dobrze wiesz, o co. - spojrzał ukradkiem na lokersa. - Ale narazie powiedz tak ogólnie.
- Eee... no nie jest tak źle. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- A tak w ogóle to jestem Conor Maynard. - podszedł po kolei do każdego mój przyjaciel.
- Miło nam. - odrzekła Danielle. Po niedługiej rozmowie jechaliśmy dwoma samochodami. W pierwszym ja, Harry, Louis, El i Conor, a w drugim Zayn, Liam, Dan, Sam i Niall. Zauważyłam, że Harry i Conor bardzo się polubili. Cały czas rozmawiali i śmiali się. Cieszy mnie to, fajnie, że dwóch moich przyjaciół się ze sobą w końcu dogadało. Kiedyś lokers był o niego zazdrosny, ale dla mnie Maynard jest tylko przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem, nic więcej. Nigdy nie poczułam i nie poczuję do niego innego uczucia, niż przyjaźń. Jest dla mnie jak starszy brat - miły, opiekuńczy, troskliwy. Zawsze mam w nim duże wsparcie. Nie sądziłam, że może istnieć taka "przyjaźń damsko-męska", zazwyczaj kolegowałam się z dziewczynami, a chłopcy byli tylko moimi znajomymi. Po poznaniu One Direction i Maynarda, to wszystko się zmieniło. Nie, żebym kogoś wyróżniała, ale z całego zespołu najbardziej zaprzyjaźniłam się z Louisem i Zayn'em. Oczywiście z resztą też, ale oni jakoś najbardziej mieli podobne charaktery do mnie i tak jakoś się podpasowaliśmy. Harry też jest świetny, ale do niego czuję coś więcej, niż do innych chłopaków. Znacznie więcej. Nasze zejście się to jest tylko kwestia czasu. Podjechaliśmy pod dom chłopaków. Posiedzieliśmy tam około dwóch godzin i każdy poszedł do siebie. Niall został w domu z Sam, Liam i Lou odprowadzili swoje dziewczyny, a Harry mnie i przy okazji Conora. Maynard mieszkał bliżej chłopaków, więc wcześniej się z nim pożegnaliśmy.
- I co, jednak polubiłeś Conora. - uśmiechnęłam się do Harry'ego, gdy Maynard wszedł już do swojego domu.
- Jest całkiem spoko. - stwierdził. - I taki trochę zdrowo pierdolnięty. - zaśmiał się, zawtórowałam mu.
- A Ty to może nie. - rzekłam, szczerząc się.
- Nie mów tak do starszych osób. - pogroził mi palcem.
- Przecież jesteś tylko rok starszy ode mnie. - powiedziałam oburzona.
- Prawie dwa - zaśmiał się. No tak, ja mam 17 lat, a on za kilka miesięcy kończy 19.
- No wiesz. - zaczęłam. - Jak Ci coś nie pasuje, to jest jeszcze na przykład David albo ostatecznie Justin. - powiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem.
- Chcesz, żebym znowu był zazdrosny ?
- Nie masz o co. - poczochrałam mu włosy, a on 'zarzucił' swoją grzywę w ten charakterystyczny dla siebie sposób, przez co oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Wiem, że nie mam o co. - pokazał ząbki, przez co ukazały się jego dołeczki.
- Ty naprawdę byłeś zazdrosny o Davida ? - spytałam poważnie. Lokers zaśmiał się pod nosem.
- Czasami myślałem, że mu przypierdolę. - wybuchnęłam śmiechem po tych słowach. To dlatego tak go nie lubił.
- Niezły zazdrośnik z Ciebie. - stwierdziłam.
- Jeśli chodzi o Ciebie, to tak. - uśmiechnął się. Byliśmy już pod moim domem. Przytuliłam Harry'ego na pożegnanie i pocałowałam w policzek, po czym weszłam do domu. Przywitałam się z mamą, porozmawiałyśmy około godzinę i poszłam się wykąpać. Dostałam sms-a od Louisa.
"Ubierz się ładnie, bo jedziesz z nami do klubu. Trzeba uczcić przyjazd do Londynu małym melanżykiem :D"
Mogłam się tego po nich spodziewać. Po kąpieli ubrałam się więc w TO, zrobiłam makijaż, lekkie fale z włosów i po niecałej godzinie ktoś zapukał do drzwi. To byli Harry i Lou.
- Cześć. - uśmiechnęłam. - Tylko Wy jesteście ? - zdziwiłam się.
- Jeszcze Zayn i Sam. - oznajmił Lou. - Niall i Liam nie mogli.
- Okej, spoko. - uśmiechnęłam się.
- A w ogóle to ślicznie wyglądasz. - rzekł Harry.
- Dzięki. Chodźcie. - pociągnęłam chłopaków do samochodu. Przywitałam się z resztą i ruszyliśmy do jakiegoś klubu. Chłopcy znają chyba wszystkie w Londynie. Lubią sobie poimprezować, z całego zespołu to najbardziej pasiasty, lokers i Malik. Ja też czasami chcę oderwać się od rzeczywistości. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Tańczyłam ze wszystkimi - najwięcej jednak z Sam, a chłopcy w tym czasie popijali sobie. No cóż, lubią alkohol, tego nie mogę zaprzeczyć. Tańczyłam dwa wolne z Harrym i po jednym z Lou oraz Zayn'em. Następnie poszłyśmy z Sam do 'loży' i dołączyłyśmy do chłopaków. Wbrew pozorom nie byli aż tak bardzo wstawieni, wydawało mi się, że prawie wcale. Po niecałym kwadransie poszłyśmy z Sam znowu tańczyć. 10 minut później podbiegł do mnie Lou.
- Carry, chodź! - pociągnął mnie za rękę. O co mu chodzi ? Poszłam za nim do loży, a tam na jednym z foteli siedział Harry, na drugim jakiś chłopak, obaj z lodem przyłożonym do twarzy. Zayn pilnował Harry'ego.
- Co się stało ? - spytałam pasiastego.
- Pobili się. - odparł. Słucham ?! O co mieliby się pobić, przecież chyba się nawet nie znają ? Na każdej imprezie musi się zawsze coś wydarzyć, i w to jest wmieszany nie kto inny, jak Harry. Podeszłam do niego z Sam i dopiero zobaczyłam, że leci mu krew z nosa i ma rozciętą wargę oraz kilka innych ran na twarzy. Byłam przerażona, martwiłam się o niego. I po co było się bić, panie Styles ? Spojrzałam na tego drugiego chłopaka, wyglądał o wiele gorzej. Harry ostro mu przyjebał, to było widać. Może to było pod wpływem alkoholu ? Nie wyglądał jednak na pijanego, lecz na trzeźwego. Znów spojrzałam na lokersa.
- Harry. - szepnęłam, chłopak dopiero wtedy podniósł głowę i spojrzał na mnie. - Czemu to zrobiłeś ? - spytałam z troską.
- Później Ci powiem. - odparł zachrypniętym głosem. Ja tu od zmysłów odchodzę, a ten mi z takim tekstem wjeżdża ?! No ludzie, ratujcie.
- Ja już lepiej pójdę. - spojrzał na mnie ten chłopak, z którym się pobił Harry.
- Taa, lepiej tak. - rzekłam wkurzona.
- Nie denerwuj się, piękna. Złość urodzie szkodzi. - puścił mi oczko i poszedł. Co to ma być ?!
- Boże, co za debil. - stwierdziłam, gdy 'nieznajomy' wyszedł. Widać, że był nieźle wstawiony, ledwo trzymał się na nogach. Sam pokiwała głową bezradnie.
- Harry, chodź. Wracamy do domu. - rzekłam. Byłam na niego zła, jednak nie okazywałam tego po sobie.
- Możemy jechać z Wami. - odezwał się Louis.
- Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się.
- Na pewno ? - spytał Zayn. Pokiwałam głową. Lokers wstał i grzecznie poszedł za mną. Nie odzywałam się do niego, nie wiedziałam, co mam mu mówić. Wyszliśmy z klubu, wzięłam go za rękę. Z nim trzeba czasami jak z małym dzieckiem. Pojechaliśmy do domu chłopaków i udaliśmy się do pokoju lokersa.
- Powiesz mi w końcu, czemu się z nim pobiłeś ? - zaczęłam, siadając na łóżku z apteczką w ręku obok Harry'ego. Chłopak nie odezwał się. - Okej, nie chcesz to nie. - zaczęłam dokładnie przemywać jego rany wodą utlenioną. Chłopak w pewnym momencie złapał mnie za rękę.
- Przepraszam. - szepnął, podnosząc dłonią mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy.
- Wiesz, jak ja się o Ciebie martwiłam ? Nie rób tak więcej. - powiedziałam zasmucona. Naprawdę bałam się o niego.
- Przepraszam. Strasznie Cię za wszystko przepraszam. - odparł. - Ten chłopak, z którym się pobiłem podszedł do mnie i zaczął gadać, że niezła z Ciebie dupa i dzisiaj w nocy Cię przeleci i inne takie głupoty. No i wkurzyłem się. - rzekł.
- I dlatego się z nim pobiłeś ? - spytałam cicho.
- Tak. - pokiwał głową. Słowa tamtego chłopaka mnie zabolały. On miał zamiar mnie zaciągnąć do łóżka. Ja nie jestem szmatą, żeby tak ze mną postępować... Harry przyciągnął mnie do siebie w pasie, nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Oparł swoje czoło o moje.
- Przepraszam, po prostu nie mogłem dłużej słuchać tego, co on o Tobie mówi. - odrzekł. Uśmiechnęłam się do niego, chłopak zawtórował mi.
- Dziękuję. - szepnęłam. Nasze usta zaczęły się do siebie zbliżać i w końcu złączyły się. Harry całował bardzo delikatnie, trzymając mnie mocno w ramionach, jakby obawiał się, że go opuszczę. Przyciągnął mnie do siebie tak, że on siedział oparty o ścianę, a ja usadowiłam się na jego nogach. Między nami nie było już wolnej przestrzeni. Wplotłam dłonie w jego loki, a on trzymał swoje ręce na moich plecach. Wiedziałam, że będziemy tego żałować, ale nie mogłam powstrzymać się przed pocałowaniem go. Dopiero po około minucie oderwaliśmy się od siebie.
- Przepraszam. - szepnęłam, schodząc z loczka i spuszczając głowę. - Nie powinno tego być.
------Oczami Harry'ego------
To, co się przed chwilą wydarzyło było jednym z najpiękniejszych momentów mojego życia. Jak zwykle nie mogło jednak być idealnie.
- Przepraszam. - szepnęła i usiadła obok mnie. - Nie powinno tego być. - jak się całowaliśmy, to myślałem, że już chce być ze mną. A jednak myliłem się. Ta dziewczyna nawet sobie nie wyobraża, jak na mnie działa, i to nieświadomie. Zwykłym gestem potrafi owinąć mnie sobie wokół palca. Pokiwałem jedynie głową. - Przepraszam. - rzekła. - Po prostu ciężko jest mi zapomnieć o tym, co się ostatnio działo.
- Rozumiem. - odparłem i uśmiechnąłem się szeroko, a dziewczyna pokazała palcem na mój dołeczek w policzku.
- Lubisz je, co ? - zaśmiałem się.
- Twoje dołeczki ? Uwielbiam. - uśmiechnęła się.
- One Ciebie też, ale ja bardziej. - wyszczerzyłem się. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Spać mi się chce. - stwierdziła.
- To zostań dzisiaj u mnie. - rzekłem. Ta zawahała się chwilę, ale pokiwała głową. Dałem jej jakiś dres i poszła się wykąpać. Po ponad 30 minutach dziewczyna wyszła i ja poszedłem się wymyć. Wyszedłem z łazienki, a Carry już słodko spała. Pocałowałem ją w czoło i po kilku minutach sam zasnąłem.
------Następnego dnia, oczami Carry------
Poczułam, jak ktoś głaszcze mnie po włosach, pochylając się nade mną. To był pewnie Harry. Bo niby kto inny ? Otworzyłam lekko oczy.
- That's what makes you beautiful! - wrzasnął mi do ucha tak, że pewnie cały dom usłyszał. Zaśmiałam się.
- Możesz ciszej ?
- Jak ładnie poprosisz.
- Proszę. - odparłam.
- Ładniej. - rzekł. Odchrząknęłam teatralnie.
- Kochanie, pięknie Cię proszę, czy mógłbyś śpiewać mi troszeczkę ciszej ? - zaśmiałam się.
- Kochanie ? No, to mi się podoba. - usatysfakcjonowany chłopak zabawnie poruszył brwiami.
- Widzisz, jestem dobrą aktorką. - wystawiłam mu język.
- Ej no! - udał oburzonego.
- Czego chcesz, kocie ? - zdziwiłam się.
- Nic, nieważne. - zaśmiał się. Przewróciłam oczami i wstałam, udając się do łazienki.
- Haroldzie Edwardzie Styles, wiem, że mam zacny tył, ale nie musisz się mu tak przyglądać. - rzekłam. Tak naprawdę nie wiedziałam, czy się właśnie tam patrzył, ale chciałam mieć z niego bekę. Oboje wybuchnęliśmy wtedy śmiechem.
- Sory, nie mogłem się powstrzymać. - zaśmiał się.
- Pedobear! - krzyknęłam i weszłam do łazienki. Po około 20 minutach wyszłam.
- Przód też masz zacny. - stwierdził lokers. Parsknęłam śmiechem.
- Dobra, ja oraz mój szlachecki przód i tył zaraz wychodzimy. - odparłam.
- Musicie ? - spytał zawiedziony.
- Tak, idziemy do Sam. - zaśmiałam się.
- Okej. - westchnął. - Jak wczoraj wieczorem razem weszliśmy
do domu, a teraz Ty rano wychodzisz, to już sobie wyobrażam nagłówki wszystkich gazet. - zaśmiał się.
- Taa, ja też. - odparłam zażenowana. - "Dzika noc Harry'ego Styles'a i Carry Williams!" - zacytowałam piskliwym głosikiem i przewróciłam oczami.
- Jakbyś czytała mi w myślach. - odparł. Oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Ubrałam się we wczorajszy strój, pożegnałam z Harrym i wyszłam. W swoim domu przebrałam się i poszłam do Sam. Siedziałyśmy tam jakieś 4 godziny. Około 16 zadzwonił mój telefon, to był Harry.
- Hej, jesteś jeszcze u Sam ? - spytał.
- Tak, a czemu pytasz ?
- Wyjdź do jej ogrodu za 5 minut, ale sama. Okej ?
- Okej. - zdziwiłam się, ale mimo to, poszłam tam. W ogrodzie pod domem Sam ujrzałam całe One Direction. Wszyscy wchodzili do środka.
- Czekaj. - Harry złapał mnie za rękę, gdy miałam wchodzić do domu przyjaciółki. Po tym, jak wszyscy weszli z wyjątkiem mnie i loczka, ten zamknął za nimi drzwi.
- Coś się stało ? - uśmiechnęłam się. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko przyciągnął mnie do siebie w pasie i... zaczął śpiewać. Śpiewać fragment ich piosenki "Moments". Zawsze mu mówiłam, że ją najbardziej lubię z ich wszystkich.
If we could only have this life for one more day,
If we could only turn back time.
You know i'll be your life, your voice, your reason to be,
my love, my heart is breathing for this moments in time,
I'll find the words to say before you leave me today.
Wziął moją dłoń i przyłożył do swojego serca.
- Słyszysz ? Ono bije tylko i wyłącznie dla Ciebie. - spojrzał na mnie swoimi hipnotyzującymi, zielonymi tęczówkami, w których zawsze się rozpływałam. W tej chwili zapomniałam o tej pieprzonej zdradzie. Zapomniałam o wszystkim, liczył się tylko Harry. Wszystkie przykre sytuacje spowodowane nim, przez które cierpiałam, poszły w zapomnienie. Tak po prostu, w jednym momencie. Dopiero teraz zobaczyłam, jak on bardzo starał się o mnie. Był zazdrosny o Conora, bo bał się, że mnie może stracić. Przyleciał specjalnie dla mnie do Stanów Zjednoczonych wcześniej, niż miał zamiar po to, aby ze mną porozmawiać. Był także zazdrosny o Davida, bo myślał, że mnie nie odzyska. Pobił się z jakimś chłopakiem, bo ten obrażał mnie. Już dawno powinnam mu wybaczyć. Ja jednak łatwo się przywiązuję do ludzi, lecz ciężko jest mi o kimś bądź o czymś zapomnieć. Taka już jestem. Teraz nie myślałam o niczym, po prostu rzuciłam mu się na szyję. Chłopak przytulił mnie do siebie mocno i podniósł tak, że moje nogi zwinnie oplotły jego w pasie.
- Kocham Cię. - szepnął, po czym pocałował mnie tak czule i namiętnie, jakby to była ostatnia rzecz do zrobienia w jego życiu.
- Ja Ciebie też. - odparłam, gdy oderwaliśmy się od siebie. Chłopak otworzył nogą drzwi, dalej trzymając mnie na rękach.
- Co ja tu widzę ? - ucieszył się Louis, gdy nas zobaczył. Harry wyszczerzył się. - Dobra, kevinki. My nie przeszkadzamy. - zaśmiał się pasiasty. Loczek wszedł po schodach na górę i udał się do swojego pokoju, po czym położył mnie delikatnie na łóżku, nachylając się nade mną.
- Obiecaj mi tylko, że nigdy nie pokochasz innej dziewczyny. - rzekłam.
- Nie mogę. - zaczął. - Pokocham jeszcze tylko naszą córeczkę. Tak samo bardzo, bardzo mocno, jak Ciebie. - powiedział, po czym zatopił się w moich wargach.

--------------------------------------------------------------------------------------
Hyhy, jak Wam się podoba ten rozdział ? ;) Wstawiłam go wcześniej, bo zostawiliście aż 31 komentarzy pod poprzednim postem, za które bardzo dziękuję ♥♥♥ Chciałam jeszcze poprosić, abyście nie spamili mi w komentarzach. Na szczęście takie coś na moim blogu zdarza się bardzo rzadko, ale jednak zdarza się. Jeśli macie zamiar zostawić po sobie tylko nazwę swojego bloga, to lepiej wcale tego nie róbcie, bo i tak raczej tam nie wejdę. Oczywiście możecie pisać, abym weszła ma Wasze blogi, ale zostawcie także jakiś komentarz o rozdziale. Wtedy na pewno wejdę ;) Ale wiedzcie, że i tak mimo to kocham Was najbardziej na świecie <33 Następny rozdział albo w czwartek, albo jeśli zostawicie pod tym postem 27 komentarzy. Obniżam próg, bo i tak tyle mi starczy (chociaż nie pogardzę, jeśli zostawicie więcej komentarzy xD). ♥ xx

czwartek, 23 sierpnia 2012

20I

(przypomnienie) - Harry, chodź na chwilę. - rzekł wkurzony David. Zdziwiłem się, jednak wstałem z kanapy i poszedłem za chłopakiem do kuchni.


 - Możesz się od niej odpierdolić ? - powiedział, gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia.
- Ale ja przecież nic nie robię! - oburzyłem się.
- Myślisz, że ja nie wiem ? Dalej ją kochasz, ale ja nie pozwolę na to, żebyś mi ją zabrał. - zaczął. - Ona jest moja, rozumiesz ? - rzekł, przez co zaśmiałem się pod nosem.
- Nie wiem, czy wiesz, ale ona nie jest przedmiotem. - odparłem i w tym momencie do kuchni wszedł Niall. No tak, to jego ulubione pomieszczenie w domu. Ja zacząłem z nim rozmawiać, a David poszedł do salonu.
------Oczami Carry------
Nie wiem, jak znalazłam się w objęciach Harrego. Musieliśmy po prostu tak zasnąć. To wyglądało trochę dwuznacznie, ale David nie powinien od razu na mnie krzyczeć. Siedziałam na kanapie, gdy obok mnie dosiadł się Black.
- Nie sądziłem, że jesteś taka łatwa. - szepnął. Jak on na mnie mówi ?! Nic nie wie, nawet nie dał mi się wytłumaczyć i nagle wychodzi na to, że jestem łatwa! Łatwa to może być Ashley, ale nie ja.
- Jaka jestem ?! - podniosłam nieco głos. Chłopak jednak nic nie odpowiedział. - Wiesz co, lepiej będzie, jak już pójdziesz.
- Ale ja... - nie dokończył, bo mu szybko przerwałam.
- Wyjdź. - rzekłam stanowczym głosem. Chłopak spojrzał na mnie, po czym zrobił to, o co poprosiłam. Gdy tylko wyszedł z domu, schowałam twarz w dłonie. Po policzku spłynęła mi samotna łza. Siedziałam tak przez chwilę, kiedy kanapa lekko się zapadła. Ktoś dotknął mojego ramienia.
- Ej, coś się stało ? - tak, to był Niall. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Horan od razu odłożył paczkę żelek, którą trzymał w ręku i mocno mnie przytulił. Nie oczekiwał ode mnie wyjaśnień, po prostu tutaj był. To mi wystarczało, jednak sama chciałam mu to opowiedzieć.
- Powiedział, że jestem łatwa. - szepnęłam. Niall odsunął się lekko i spojrzał mi w oczy, po czym wytarł kciukiem łzy spływające po moim policzku.
- Co ? Kto ? - był zarazem zdziwiony, jak i wkurzony.
- David. - odparłam.
- Ja pierdolę. - skomentował Horan. Już miał coś powiedzieć, gdy do salonu wszedł Harry.
- Kogo pierdolisz ? - spytał, przez co lekko zaśmiałam się pod nosem, Niall zresztą też.
- Nikogo. - odparł roześmiany blondasek. Po schodach zszedł uśmiechnięty Lou. Niall musiał się im wygadać o zachowaniu Blacka, ale jakoś nie przeszkadzało mi to. To są moi przyjaciele, więc mogą wiedzieć.
- A niech go Buka w nocy nawiedzi. - stwierdził pasiasty. - Później z nim pogadam.
- Nie, nie musisz. - uśmiechnęłam się lekko. Obejrzeliśmy we czwórkę jakiś film, gdy rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Niall poszedł otworzyć. Po kilku sekundach wrócił do pomieszczenia, tylko, że obok stał David. Ten drugi podszedł do mnie i ukucnął przy kanapie, na której siedziałam.
- Przepraszam. - rzekł dość cicho. Nic więcej już nie mówił, bo przytuliłam go mocno. - Wybaczysz mi ? - spytał. Pokiwałam jedynie twierdząco głową. Chłopak uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w usta. Po chwili zjawiła się Sam.
- Carry, chyba już idziemy, co ? - zaczęła od razu.
- U mnie okej, dzięki, że pytasz. - rzekłam z sarkazmem. - A w ogóle to masz rację, powinnyśmy już iść.
- Nie! - sprzeciwił się Louis. - Zostańcie. - poprosił. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się.
- Idę się kąpać, niedługo przyjdę. - rzekłam, po czym udałam się na górę. Skierowałam się w stronę pokoju, gdzie spała dziś Sam. Weszłam do łazienki, po czym wzięłam zimny prysznic. Po około 30 minutach owinięta ręcznikiem wyszłam do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu, na łóżku siedzieli wszyscy chłopcy z zespołu i David.
- Co Wy tu robicie ?! - wrzasnęłam. Nagle do pomieszczenia weszła Sam.
- Podziwiamy Cię. - uśmiechnął się szeroko Harry. Chłopcy uważnie mnie ilustrowali, zatrzymując się na moich nogach.
- Możecie się tak nie patrzeć ? - rzekłam wkurzona. - Lepiej stąd wyjdźcie.
- No ja chyba mogę zostać, co ? - wyszczerzył się David. Pokiwałam jedynie przecząco głową i wskazałam im drzwi. Wszyscy po kolei zaczęli wychodzić, jednak Black zatrzymał się przed drzwiami i zamknął je.
- I co teraz ? - zaśmiał się.
- I teraz idę się przebrać. Sama. - odparłam, po czym ponownie weszłam do łazienki. Tam ubrałam się we wczorajszy strój i ogólnie ogarnęłam, a następnie z powrotem wróciłam do pokoju. Nie zdążyłam zamknąć drzwi, gdy David podszedł i przyparł mnie całym swoim ciałem do ściany. Zaczął mnie całować bardzo namiętnie i zachłannie. Po chwili włożył mi rękę pod bluzkę. Wiedziałam, że chce czegoś więcej.
- David, nie. - zabrałam mu dłonie z mojego ubrania. Black jednak nie posłuchał mnie, tym razem jednak próbował zdjąć mój T-shirt.
- Kurwa, powiedziałam Ci coś! - rzekłam wkurzona i już miałam wychodzić z pokoju, gdy ten złapał mnie za nadgarstek.
- No nie udawaj, że nie chcesz. - zaśmiał się cicho. W tym momencie pożałowałam, że w ogóle angażowałam się w związek z nim. Wolałam teraz być szczęśliwą singielką, niż jego dziewczyną. Najpierw powiedział mi, że jestem łatwa, a teraz po jednym dniu bycia razem chce się ze mną przespać. Jemu też zależy tylko na tym ? Już nawet Harry taki nie był, on rozumiał mnie. A David chciał mnie do tego zmusić. - Tylko o to Ci chodzi, tak ? - rzekłam, nieco schodząc z tonu.
- Wiesz przecież, że nie. - uśmiechnął się szeroko, po czym zaczął całować mnie w szyję i zjeżdżać niżej. Tego było już za wiele. Odepchnęłam go całkiem lekko, jak na moje możliwości.
- To był błąd, że chciałam z Tobą być! Nie chcę Cię więcej widzieć! - krzyknęłam. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Ja oparłam się i zsunęłam po ścianie. Po chwili do pokoju wszedł cały zespół i Sam.
- Ej, co to było ? - ukucął przy mnie Louis.
- Staliście pod drzwiami, prawda ? - zaczęłam. - Nie, nigdy nie będziecie tacy dobrzy, jak Malanowski!
- Nie denerwuj się. - uśmiechnęła się do mnie Sam.
- On Ci coś zrobił ? - zapytał cicho Harry. Pokiwałam przecząco głową.
- Na szczęście nie. - odparłam i spojrzałam się tępo w ścianę. - Nigdy więcej chłopaków. - rzekłam, wstałam i pokierowałam się do salonu.
------Godzinę później, oczami Harrego------
Siedziałem w swoim pokoju, Sam i Carry poszły już do siebie. Zastanawiałem się nad słowami dziewczyny "Nigdy więcej chłopaków". Nie dziwię się jej, przeze mnie i Davida zapewne straciła już zaufanie do nas. Chciałbym ją odzyskać, zrobiłbym wszystko, żeby znów ją uszczęśliwiać. Kiedyś była jedynym powodem, dla którego uśmiechałem się i z zadowoleniem patrzyłem na świat. Teraz nie czerpię radości z życia, a to wszystko przez moją głupotę. Nie, to nie była głupota. To był największy błąd, jaki kiedykolwiek popełniłem. Sam siebie nie rozumiem. Nawet, jakbym był mocno pijany, nie sądzę, bym mógł zdradzić Carry. To musiał być jakiś inny powód. Jestem tego pewien. Gdy tak rozmyślałam, do pomieszczenia niemal bezszelestnie weszła Ashley. No jeszcze jej tu brakuje.
- Hej, kociaku. - mruknęła. Boże, ratuj! - Co powiesz na powtórkę z naszej pierwszej nocy ? - puściła mi oczko i zaczęła dotykać ręką mojej koszulki. Co za suka.
- Pierdol się z kimś innym! Zniszczyłaś mi życie, rozumiesz ? - rzekłem, zabierając jej ręce z mojego ubrania.
- Oj, mogę Ci to wynagrodzić. - uśmiechnęła się chytrze. No ja zaraz tu z nią nie wytrzymam.
- Jak chcesz mi to wynagrodzić to wyjdź i nie przychodź więcej. - odparłem spokojnie, jednak w środku prawie wybuchnąłem z wściekłości.
- Nie chcesz ?
- No nie chcę, nie z Tobą! Ty chyba nigdy nie byłaś naprawdę zakochana, ale to nie znaczy, że masz niszczyć czyjeś związki! Zadowolona jesteś ?! - dziewczyna jakby zamarła. Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
- Dobra, powiem Ci o co chodzi. To przez Perrie, ona mi kazała. - zaczęła. - I dodała do tego drinka, który Ci dałam... - tutaj zatrzymała się na chwilę i cicho westchnęła. - pigułkę gwałtu.
- Że co kurwa ?! - wkurzyłem się. To dlatego się z nią przespałem, inaczej bym tego nie zrobił.

- Ja już idę. - powiedziała i wyszła z pokoju. Gdybym wiedział, co jest w tym drinku...  I tak już jest za późno, Carry nie chce ze mną gadać. Bynajmniej nie na temat "nas", bo tego unika jak ognia.
------6 tygodni później, oczami Carry------
Wczoraj był ostatni dzień na planie filmu "Step Up 4: Revolution". Obsada jest tam świetna, od razu wszyscy się zaprzyjaźniliśmy. Chłopcy dali kilkanaście koncertów w USA i kilka dni temu skończyli trasę. Ze zdrowiem Sam jest lepiej, dziewczyna stara się jeść regularnie. Pomagam jej w tym. Nie spotykałam się z One Direction, bo zupełnie nie miałam na to czasu. Na plan filmowy chodziłam rano, a wracałam wieczorem. To było naprawdę męczące. Conor często dzwonił i pytał o samopoczucie. Jest wyjątkowym przyjacielem, tak samo, jak Sam i Violet - poznałam ją na planie Step Up. Dzisiaj, dokładniej za godzinę wylatujemy do Londynu. Conor ma tam na mnie czekać. Wreszcie go zobaczę. Ze mną i Sam leci oczywiście One Direction. Już nie mogę się doczekać, aby znów powitać londyńskie lotnisko. Tak bardzo tęskniłam za tym miastem.
------Oczami Harrego------
Za chwilę ją zobaczę. Po raz pierwszy od tych kilku tygodni. Strasznie za nią tęskniłem. Jesteśmy już na lotnisku w Los Angeles. Za kilka minut powinny być dziewczyny, muszę zrobić coś, żeby mi wybaczyła. Po prostu muszę i koniec. Po chwili Carry i Sam były już obok nas. Rozmawialiśmy przez cały czas, jesteśmy bardzo zgraną 'ekipą', jeśli można nas tak nazwać. I oczywiście jeszcze Eleanor i Danielle są całkiem miłe, lubimy razem w dziewiątkę spędzać czas. Po około godzinie wsiedliśmy do samolotu. Podszedłem do Carry, która siedziała i rozmawiała z Sam, szepnąłem do niej :
- Co ja mam jeszcze zrobić, żebyś ze mną porozmawiała ?
- Wcale nie mamy o czym rozmawiać. - odparła. Nie, tym razem się nie poddam. 'Teraz albo nigdy'. Ukucnąłem przed nią, łapiąc ją za rękę. Ta jednak nie wycofała się. Teraz mi nie odmówi.
- Harry, co Ty ? - zaczęła. - Wstawaj! - spojrzała przed siebie, większość pasażerów patrzyła na nas, uśmiechając się.
- Jak ze mną porozmawiasz. - spojrzałem jej w oczy. Dziewczyna... zaśmiała się.
- Głupek. Chodź. - pociągnęła mnie do jakiegoś schowka. - Co znowu, Styles ? - skrzyżowała ręce na wysokości biustu i oparła się o ścianę.
- Wysłuchasz mnie ? - powiedziałem z nadzieją w głosie.
- Zmusiłeś mnie, więc nie mam wyboru. - odparła.
- Posłuchaj, ta suka mnie upiła i podała mi pigułkę gwałtu. Ja tego nie chciałem, naprawdę! - zacząłem.
- Co Ci podała ? Pigułkę gwałtu ?! - wkurzyła się. - I jaka suka ? - zdziwiła się.
- Perrie mi to dosypała, ale podała ta, z którą się... no wiesz.
- Tak, wiem. Ashley. - spuściła głowę i westchnęła. Podszedłem do niej bliżej i zgarnąłem delikatnie za ucho opadające na jej twarz kosmyki włosów.
- Wybacz mi, proszę Cię. - rzekłem. Dziewczyna zastanawiała się przez dłuższą chwilę.
- Okej. - szepnęła po kilkunastu sekundach ciszy. Najdłuższych sekundach mojego życia. Czy ona właśnie to powiedziała ? Wybaczyła mi ? Chyba jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. - Ale nie jesteśmy razem. Po prostu nie mam jeszcze do Ciebie pełnego zaufania. - odparła. Wiedziałem, że zawsze coś musi być nie tak. Cieszę się, że chociaż chciała ze mną w ogóle rozmawiać.
- Ale mogę mieć szansę ? - spytałem. Ona kiwnęła głową i uśmiechnęła się. TA dziewczyna właśnie mówi mi, że mogę dostać od niej drugą szansę.
- Drugą i ostatnią. - rzekła. Pokiwałem jedynie głową. Jeśli ją dostanę, nie zmarnuję jej. Nie zmarnuję, choćby nie wiem co.
------Oczami Carry------
- Kocham Cię. - rzekł Harry.
- Ja... - zaczęłam. Nie, nie chcę już tego ukrywać. Kogo ja oszukuję ? Wszystkich, nawet samą siebie. Kocham go. Bardzo go kocham. Chcę jednak znowu mu zaufać przed naszym ponownym związaniem się. Całkowicie zaufać. Tak, mimo zdrady, to jest możliwe. "Wszystko jest możliwe". W końcu Ashley podała mu alkohol z pigułką gwałtu! Harry działał pod wpływem tego, nieświadomie.
- Spokojnie, nie musisz teraz tego mówić. - uśmiechnął się Harry. Już miałam taki zamiar, aby powiedzieć mu te cholernie "kocham Cię", ale skoro nie naciska, to dobrze. Cieszę się, że jest taki cierpliwy jeśli chodzi o nas. W końcu nie jesteśmy ze sobą już jakieś 2,5 miesiąca. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Na razie przyjaźń ? - spytałam. Chłopak pokiwał głową i pokazał swoje ząbki.
- Pasażerów prosimy o zapięcie pasów. - usłyszeliśmy głos jakiejś kobiety. Zaraz startujemy.
- Idziemy ? - spytałam. Chłopak pokiwał głową. Gdy usiedliśmy na swoich miejscach, ja po kilku minutach prawie zasypiałam. Byłam bardzo zmęczona, w końcu jest dopiero wczesny poranek, a my już wyruszamy do domu. Bardzo lubiłam spać i nienawidziłam wstawać rano. A zresztą, kto lubi ? Wystarczy mi, że gdy chodziłam do szkoły, musiałam codziennie ustawiać budzik na 6:00. Założyłam jeszcze słuchawki na uszy i odpłynęłam w ramiona Morfeusza.

----------------------------------------------------------------------------------------------
20 rozdział, jeju, dalej nie wierzę, że do tylu dotrwałam <33 Chcę Wam jeszcze powiedzieć, że gdy skończę to opowiadanie, zacznę pisać kolejne ;) Oczywiście tego jeszcze nie kończę^^ Rozdział miał być w sobotę, ale zgodnie z moją "propozycją" wstawiam go dzisiaj, bo zostawiliście 27 komentarzy pod poprzednim postem. Bardzo Wam za to dziękuję ♥ Powiem Wam, że dla mnie te opowiadanie jest takie trochę bez sensu. Nie wiem czemu, ale po prostu, jak czytam inne opowiadania, to mój przy nich wydaje się być taki słaby ;/ Ale dobra, koniec użalania się nad blogiem xD Następny rozdział będzie w poniedziałek lub za 30 komentarzy. Do napisania miśki <3333 xx

wtorek, 21 sierpnia 2012

19I

Wypiłam tylko jakieś 2 piwa, ale w końcu dopiero niedawno przyszliśmy. Zdążymy się jeszcze rozkręcić. Wstałam i udałam się do łazienki. Poprawiłam makijaż, fryzurę i ponownie wyszłam. Niedaleko drzwi od łazienki stał Harry. Podszedł do mnie i zaprowadził w jakieś ciche miejsce, o ile w klubie można to tak nazwać.
- Co jest ? - wybełkotałam. Byłam już lekko wstawiona, ale jeszcze wszystko kontaktowałam. Właśnie, JESZCZE.
- Carry, czemu Ty nie chcesz mi wybaczyć ? - zaczął lokers. Znowu ciągnie ten sam temat, co zwykle. - Ja jej nie kocham i nawet z nią nie jestem, przecież wiesz, że tylko Ty... - nie dokończył, bo podeszła do niego Ashley i przyciągnęła mocno do siebie.
- Kotku, co Ty tu z nią robisz ? - spojrzała na mnie gniewnie. Ja zaśmiałam się.
- Małe Stylesy, wiesz ? - zaczęłam sarkastycznie. - Ogarnij się dziewczynko, pogadać sobie nie można ? - powiedziałam. Plastik spojrzała na mnie, następnie na Harrego i pocałowała go namiętnie w usta. Chłopak oderwał się od niej dopiero po kilku sekundach. A jednak, zależy mu na niej. Mam jej dość, zawsze, jak całuje lub przytula lokersa, to wiem, że robi mi to na złość. A ja ? Ja wtedy czuję... jakby zazdrość i smutek. Sama nie umiem określić uczucia towarzyszącego mi w takich momentach. Napewno jednak nie jest to miłe uczucie. Spojrzałam na nią, a następnie szybko ruszyłam w stronę reszty. Nie chcę nigdy więcej widzieć tego widoku, jaki ujrzałam przed chwilą. Po chwili ktoś jednak złapał mnie delikatnie za nadgarstki.
- Czekaj. - szepnął Harry. - Przepraszam.
- Masz przecież swojego Davida. - rzekła Ash.
- Nie, to jest mój kolega, jeśli już musisz wiedzieć. - odpowiedziałam.
- No to czas to zmienić. Chcesz całe życie być już singielką ? - zaśmiała się głośno. Zabolały mnie te słowa, dały też wiele do zrozumienia. Skoro Harry znalazł sobie inną dziewczynę, to czemu ja nie mogę mieć chłopaka ? Co prawda, nie wiadomo, czy Ash jest jego dziewczyną, bo on temu zaprzecza, a ona wręcz przeciwnie. Sama już nie wiem. Bez słowa odeszłam do nich i poszłam do reszty naszego towarzystwa. Usiadłam obok Davida i nie zastanawiając się, musnęłam jego wargi swoimi. Black nie spodziewał się tego, jednak odwzajemnił pocałunek. To dobrze.
- Już jestem. - szepnęłam mu na ucho. Chłopak uśmiechnął się szeroko i przyciągnął do siebie, obejmując ramieniem.
- A Wy razem jesteście ? - zdziwił się Niall. David spojrzał na mnie, dając mi do zrozumienia, że to do mnie należy wybór. Pokiwałam tylko twierdząco głową i uśmiechnęłam się. Po chwili dołączyli do nas 'zakochańce', czyli Harry i Ashley. Lokers spojrzał na mnie zaskoczony, gdyż już od jakiegoś czasu byłam w objęciach Davida. I dobrze, skoro jesteśmy parą, to chyba możemy. Ash cały czas przytulała i całowała lokersa. Widać, że Harry tego nie chce, ale nie będę odstawiał jakichś scen publicznie. Delikatnie starał się odsuwać od siebie Panią Plastik. Może ona naprawdę sobie tylko ubzdurała, że jest ze Stylesem ? Może on ma rację, co do niej ? Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Davida.
- Skarbie, wszystko okej ? - spytał.
- Tak, w porządku. - uśmiechnęłam się, chłopak nachylił się i pocałował mnie w usta.
- Coś widzę, że mamy nową parę. - zaczęła Ashley.
- Coś widzę, że to nie jest Twój problem. - syknęłam, przez co spowodowałam napad śmiechu u Louisa. Blondyneczka zamknęła swoją wytapetowaną buźkę. Na szczęście, bo coraz bardziej mnie już denerwowała. Cały czas robiła mi na złość i chciała, żebym była zazdrosna o Harrego. Nie mogę zaprzeczyć, często jej się to udawało, jednak czułam, że to ja z nią wygrywam. Czasami cieszę się, że jestem taka, jak to mówią, pyskata. Przydaje się to w życiu. Oczywiście nie zawsze, ale w niektórych sytuacjach jak najbardziej. Tak, jestem sympatyczna, jednak gdy ktoś mnie zdenerwuje, albo po prostu kogoś nie lubię, potrafię być niewyobrażalnie chamska. Akurat zaczęła lecieć wolna piosenka, Niall porwał Sam do tańca, Zayn podrywał jakieś dziewczyny, zresztą jak zwykle, Louis wtopił się w tłum i udawał, że jego partnerka to jego ręka... a Harry, ja i David siedzieliśmy dalej tak, jak wcześniej. Ashley poszła do baru po alkohol dla siebie. Ciekawe, z iloma kelnerami będzie tam flirtować. Ba, może z którymś się prześpi, jak dobrze jej pójdzie. Widziałam, że lokers już chciał wstawać i podejść do mnie, jednak jego (chyba) dziewczyna wróciła i przytuliła go. Znowu, na moich oczach. Założę się, że gdy mnie nie ma, nie zachowuje się tak.
- Zatańczysz ? - uśmiechnął się David. Kiwnęłam głową i poszliśmy na parkiet. Chłopak objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Czasami czułam na sobie wzrok Harrego i tej jego blond dziuni. Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, angażując się w związek z Davidem. W końcu dość krótko go znam. Ash jednak mnie do tego sprokowała. Poza tym, Black wydaje się być naprawdę fajnym chłopakiem, powinnam dać mu szansę. Nie sądzę, by mógł zranić mnie tak, jak Harry. David traktuje dziewczyny poważnie, za to lokers... no tak, kiedyś mi się wydawało, że też je tak traktował, aż do tej całej zdrady. Nie, jednak dobrze zrobiłam, zgadzając się na związek z Blackiem. Może wyjdzie z tego coś poważniejszego ? Możliwe. Nagle ktoś podszedł do nas i "odepchnął" Davida na bok.
- Odbijamy! - krzyknął Louis. Widać, że był już całkiem wstawiony, ledwo kontaktował. Czuć było od niego alkohol. - No siema, marcheweczko.
- Siema, pasiasty. - zaśmiałam się.
- Nie chce mi się już tańczyć ze swoją ręką, więc podszedłem do Ciebie. - wytłumaczył.
- Dobra, spoko. - parsknęłam śmiechem.
- Jesteś z Davidem, tak ?
- No tak. - uśmiechnęłam się. - A co ?
- Nic, tak tylko pytam. - odrzekł. Nie był zbyt zadowolony, ale to moja sprawa, z kim się spotykam i co robię. Gdy piosenka się skończyła, pociągnęłam Lou w stronę kanap, gdzie siedzieli David, Harry, Ashley i Niall.
- O, no nareszcie. Oddawaj mi ją. - zaśmiał się David i objął mnie ramieniem. On też był już nieźle wstawiony.
- To co tam ? - zaczęłam.
- A nic, gadamy sobie. - wybełkotał Niall i uśmiechnął się, ukazując swój aparat na zęby.
- Wiesz, Twój chłopak jest całkiem fajny i miły. - rzekła Ashley. No tak, może z nim się jeszcze prześpi ? Niedoczekanie jej.
- Tak, wiem. - zaśmiałam się. - Dzięki.
- A dziewczyna Harrego wygląda jak Pikachu. - odparł David. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, Niall i Lou tak samo. Wszyscy już trzymaliśmy się za brzuchy.
- Pikachu ? Serio ? - zaczął roześmiany Niall. - Stary, już Cię lubię.
- I nawzajem. - wyszczerzył się mój chłopak. O, dobrze, chociaż blondasek się z nim polubił.
- No spójrz, kochanie. Ma taki sam ryj. - przybliżył się do mnie, po czym wskazywał dłońmi na 'twarz' Ash.
- Ej, no bez kitu. - odparłam, po czym znowu parsknęliśmy śmiechem. Tylko Harry i Ash siedzieli cicho, chociaż lokers czasami wyglądał tak, jakby miał zaraz się zaśmiać.
- A dziewczyna Davida... - blondynka nie dokończyła, bo Black jej przerwał.
- A spróbuj tylko powiedzieć coś złego na Carry. - pogroził jej. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, chłopak zawtórował mi i złapał za rękę. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była już 1 w nocy. Wypiliśmy jeszcze kilka piw i drinków, a następnie wyszliśmy z klubu. Postanowiliśmy wracać pieszo, bo lepiej nie ryzykować jazdą samochodem. Ledwo trzymaliśmy się na nogach, więc woleliśmy iść. Z domu chłopaków było to około 10 minut drogi, jeszcze nie tak źle. Myślę, że jakoś doczłapiemy się na miejsce.
- Chodź. - podszedł do mnie David i wziął na ręce.
- Postaw mnie! Jesteś pijany. - odparłam. Ten jednak nie posłuchał mnie. Zrobił kilkanaście kroków i... zaliczyliśmy glebę. Black upadł na trawę, a ja na niego. Zaczęliśmy śmiać się jak opętani, reszta zespołu, Sam i Ashley też.
- Mówiłam Ci coś, głupku! - wybełkotałam. Niall dalej roześmiany podszedł do mnie i podał rękę. Za jego pomocą wstałam i otrzepałam się. David siedział ciągle na trawie i głośno się śmiał.
- Wstajesz czy nie ? - powiedziałam.
- Nie spiesz się tak, skarbie. - pogroził mi palcem, przez co znowu parsknęłam śmiechem.
- Boli ? - zapytał mnie Tommo.
- Ona miała miękkie lądowanie, lepiej spytaj się o to mnie. - rzekł oburzony David.
- Wstawaj i nie gadaj. - podałam mu rękę, przez co zachwiałam się i ponownie upadłam na trawę. - Ała! - krzyknęłam oburzona. Tym razem Harry zlitował się i pomógł mi się podnieść, tak samo dla Davida.
- Nigdy więcej nie bierzesz mnie na ręce. - zmroziłam wzrokiem Blacka, później jednak się zaśmiałam.
- No chyba sobie żartujesz, kochanie. - odparł roześmiany. Pokiwałam przecząco głową.
- Pierwsza kłótnia małżeńska ? - spytała Sam, przez co dostała ode mnie kuksańca w bok.
- Nie-ee. - przeciągnęłam wyraz. Jakoś udało nam się dotrzeć do domu chłopaków. Stwierdziliśmy, że zostaniemy u nich na noc. Ja z Harrym mieliśmy zaprowadzić do pokoju Davida, Sam i Niall Zayna, a Liam Louisa. Ashley poszła sama do jakiegoś pokoju. Wchodziliśmy z lokersem i Blackiem po schodach, ten drugi jednak ledwo stał.
- Jeny, Harry, pomóż mu. - rzekłam, przeracając oczami. Chłopak zaśmiał się tylko i zrobił to, o co prosiłam. Zdziwiłam się, bo Harry też był nieźle pijany. Jakoś mu się to jednak udało. Po kilku próbach weszliśmy po schodah. Na piętrze udaliśmy się do jakiegoś pokoju i położyliśmy Davida do pokoju. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Nie zostaniesz ze mną ? - wybełkotał.
- Nie, ja jeszcze nie idę spać. - odparłam.
- Ale ja Cię nie zostawię samej z Harrym. - uparł się.
- Przecież nic mi nie zrobi. - zaśmiałam się. - Pewnie reszta będzie siedziała z nami. Dobranoc, skarbie. - uśmiechnęłam się. Chłopak nachylił się i zrobił z ust "dziubka". Pocałowałam go i kierowałam się z lokersem w stronę drzwi.
- Kocham Cię. - powiedział jeszcze David.
- Ja Ciebie też. - odrzekłam i zgasiłam światło. Udaliśmy się z Harrym do salonu, nikogo tam nie było. Pewnie jeszcze są w pokojach, niedługo wrócą.
- To co robimy ? - spytałam, gdy doczłapaliśmy na kanapę. Nie wiem, jakim cudem nam się to udało, ale okej. Wątpię, czy będę miała siłę, aby znowu wejść na górę do jakiegoś pokoju.
- Nie wiem, co chcesz ? - chłopak zaśmiał się. Zaczęliśmy oglądać jakiś program w telewizji, rozmawiając.
- Ashley jest chyba u Ciebie w pokoju, może pójdziesz do niej ? - spytałam Harrego.
- No co Ty. Nawet nie mam zamiaru. - zaśmiał się chłopak.
- Czyli nie jesteście razem ?
- Nie, przecież cały czas Ci to mówiłem. Ona tego nie rozumie i myśli, że ja z nią jestem.
- To powiedz jej to. - rzekłam. - No wiesz, lepiej powiedzieć prawdę.
- Niby tak, ale teraz i tak to już nic nie zmieni. - odrzekł i z "zaciekawieniem" zaczął spoglądać w podłogę.
- Jak to ? - zdziwiłam się.
- No, bo jesteś już z Davidem. - rzucił szybko. Spojrzałam na niego i zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze zrobiłam, wchodząc w związek z Blackiem. Chociaż z drugiej strony, jak go lepiej poznam, to może coś z tego wyjdzie. Od razu zmieniłam temat rozmowy z Harrym, nie chciałam tego ciągnąć. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęliśmy.
------Następnego dnia, oczami Harrego------
Obudziłem się i lekko rozchyliłem powieki. Siedziałem, a właściwie leżałem na kanapie. Carry ułożona była na mnie, jeszcze słodko spała. Widocznie zasnęliśmy tu wczoraj i tak jakoś wyszło. Nie chciałem budzić dziewczyny, więc leżałem tak, bawiąc się telefonem. Chciałbym budzić się tak codziennie, ale ona uważa mnie już tylko jako przyjaciela. Chociaż ostatnio powiedziała przecież, że za mną tęskni. Ale teraz pojawił się jeszcze ten David... nienawidzę gościa. Czasami mam ochotę pierdolnąć go tak, żeby już w końcu zostawił Carry. Nie mogę znieść widoku, jak oni się całują. A Ashley ? Jej też nienawidzę, zniszczyła mi tylko to, na czym najbardziej mi zależało - związek z Carry. Staram się ją odzyskać, a przynajmniej starałem, dopóki nie dowiedziałem się, że jest z Davidem. Nie, jednak dalej będę się o nią starał, po prostu nie mogę sobie odpuścić i dać wygrać dla niego. Usłyszałem, jak ktoś schodzi po schodach, tak, to był Black. Oj, wkurzy się chłopak, jak zobaczy ten widok.
- Co to kurwa ma być ?! - krzyknął tak, że Carry obudziła się i ze strachu spadła z kanapy.
- Ała! Nie drzyj się tak, bo głowa mnie boli. - szepnęła, dalej siedząc na podłodze. Najwidoczniej miała kaca, w końcu każdy z nas powinien go mieć po wczorajszym. Nawet Liam, bo ma już drugą nerkę i może pić.
- No mówiłem, żebyś ze mną została, a Ty robisz nie wiadomo co z Harrym! - krzyknął, ale już jakieś pół tonu ciszej.
- No niby co ?! - rzuciła oburzona. - Po prostu zasnęliśmy.
- Mhmm, jasne.
- Nie wierzysz mi ? - spojrzała na niego. Przez moment zapadła cisza. - Tak myślałam. - szepnęła.
- Harry, chodź na chwilę. - rzekł wkurzony David. Zdziwiłem się, jednak wstałem z kanapy i poszedłem za chłopakiem do kuchni.

------------------------------------------------------------------------------------
No siemanko! xD Jak się Wam podoba rozdział ? Uhuhuhu, powiem Wam tylko, że w następnym trochę się więcej wydarzy ^^ A może nawet dużo więcej :D Taki nudnawy ten rozdział, przepraszam ;/ Jakieś 2 rozdziały później już będzie dużo akcji ;) NN będzie w sobotę lub wcześniej, jeśli zostawicie tutaj 25 komentarzy ;) Więc jak wolicie xD xxxxx

sobota, 18 sierpnia 2012

18I

(przypomnienie) Horan usiadł na krześle i spojrzał się tępo w ścianę, a po chwili schował twarz w dłonie. Byłam już prawie pewna, co do moich obaw.
- Co jej jest ? - spytał David.
- Ona jest... ona...
)

- Ona ma anoreksję. - rzekł cicho. Co proszę ?! Faktycznie, ostatnio jadła bardzo mało i często była w łazience. Nie spodziewałam się tego, nie dawała tego po sobie poznać. Nie wyglądała też na anorektyczkę, owszem, schudła, ale nie aż tak bardzo. To już mnie przerosło.
- Co ?! - wrzasnęłam i zsunęłam się po ścianie na ziemię. Nie mogłam już powstrzymać łez. Moja najlepsza przyjaciółka ma anoreksję!
------Oczami Harrego------
Carry zsunęła się po ścianie i zaczęła płakać. Było mi jej strasznie przykro. David chciał już do niej podejść, jednak byłem pierwszy. Ukucnąłem przy niej i przytuliłem ją, a ta wtuliła się we mnie bardzo mocno.
- Ciii... - głaskałem ją po włosach. - Nie płacz.
- Carry, musimy ją po prostu pilnować. - rzekł Niall.
- Nie martw się, będzie dobrze. - dodał Louis. Dziewczyna kiwnęła przecząco głową. Reszta podeszła do Sam, ja także chciałem wstać i iść z nimi, Carry jednak nie ruszyła się, jedną ręką była we mnie wtulona, a drugą złapała moją dłoń tak, że po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chciała teraz wsparcia.
- Nie idź. - szepnęła. Zrobiło mi się wtedy tak ciepło na sercu. Potrzebowała mnie. MNIE, a nie Davida, ani kogokolwiek innego. Byłem strasznie szczęśliwy.
- Nigdzie nie idę. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło, po czym wytarłem rękawem od bluzy jej łzy. Siedzieliśmy w ciszy przytuleni do siebie jakąś minutę, gdy dziewczyna wstała i pociągnęła mnie za rękę w stronę reszty zespołu, Blacka i Sam.
- Jak się czujesz, kochana ? - spytała przyjaciółki.
- Lepiej, dzięki. - obie uśmiechnęły się.
- Jak wrócisz do domu, to się Tobą dobrze zajmiemy. - odparła ciemnowłosa. Do Davida zadzwonił telefon, chłopak odszedł i po chwili zjawił się obok nas.
- Carry, ja muszę iść. - szepnął do dziewczyny, stając za nią. - Przepraszam. - ta zasmuciła się nieco. Chyba była zawiedziona. Pokiwała głową i przytuliła go na pożegnanie. Wreszcie wyszedł. Po godzinie lekarz pozwolił zabrać nam Sam do domu.
Pojechaliśmy do nas. Po wejściu do salonu, Niall i Sam poszli na górę. Wcześniej blondasek zrobił dużo kanapek. Pewnie będzie chciał, żeby je zjadła. Oby się udało.
------Oczami Carry------
Niall poszedł na górę 'nakarmić' swoją dziewczynę. To niesamowite, jak on się o nią troszczy. Ja niestety teraz nie mam nikogo takiego. Niby jest David, Conor i chłopcy, ale mi chodzi o... związek. Ale taki, w którym chłopak nigdy mnie nie zdradzi, nie zrani. Nie zrani tak, jak Harry. Ktoś zapukał do drzwi, Lou poszedł otworzyć. W drzwiach stanęła... Perrie ?! Tak, to była Perrie, i obok jeszcze kilka dziewczyn, również wyglądających jak plastiki. W tym momencie potrzebowałam tego najmniej. Jedna z dziewczyn podbiegła do Harrego i pocałowała go namiętnie. Tak, pocałowała, w usta. Poczułam ukłucie. Ukłucie w okolicy serca.
- Kochanie, tęskniłam za Tobą! - powiedziała. Kochanie ?! Tęskniłam za Tobą ?! Czyli on ma dziewczynę ?! To pewnie ta, z którą się przespał. No tak, zaczynałam sobie przypominać. Wtedy w klubie, to była ona! Nie wytrzymałam, po prostu nie wytrzymałam. Pobiegłam na górę do jakiegoś pokoju, zatrzasnęłam drzwi i zaczęłam płakać. Nie wiem już po raz który w tym tygodniu. I oczywiście przez kogo ? Przez Harrego! Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie cierpienie przez niego. Rozumiem, że nie jestem idealna, tak jak zresztą każdy, ale bez przesady. Nienawidzę swojego życia. Nie ma chyba nikogo, kto może mi pomóc. Tylko czas, albo... albo Conor. Zadzwoniłam do niego, ciągle płacząc. Odebrał po kilku sygnałach.
- Hej, co tam, słoneczko ? - zaczął. Tak, to już jest jedna osoba, dla której warto żyć. Jest dla mnie jak starszy brat.
- Conor, ja już nie daję sobie rady. - powiedziałam, dalej zalewając się łzami.
- Co się stało ?!
- Harry. - westchnęłam.
- Jebany dupek z niego! Co znowu zrobił ? Mam do Ciebie przylecieć ? - tego to się nie spodziewałam. Tak zachowuje się tylko prawdziwy przyjaciel. Ktoś, komu na mnie bardzo zależy. Przejedzie pół świata, żeby mnie zobaczyć i wysłuchać.
- Nie, nie musisz. Za kilka tygodni i tak wracam.
- Okej, przyjadę po Ciebie na lotnisko i pogadamy.
- Conor ?
- Słucham ?
- Dziękuję, za wszystko.
- Nie ma sprawy. Kocham Cię jak siostrę.
- Ja Ciebie też kocham. - rzekłam i uśmiechnęłam się pod nosem. On potrafi pocieszyć, nawet, jeśli jest tego nieświadomy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że w pokoju od jakiegoś czasu jest Harry. Stał oparty o drzwi. On ma tą swoją lafiryndę, więc nie powinien się mną przejmować. Pożegnałam się z Conorem. Oparłam się głową o ścianę i zamknęłam oczy. Harry i jego obecność tutaj mnie nie obchodzi. Mam go dosyć. Znowu kilka łez spłynęło po moim policzku. Słyszałam, jak lokers podchodzi. Po chwili materac na łóżku lekko się zapadł. Harry usiadł obok mnie.
- Przepraszam. - szepnął spuszczając głowę. Otworzyłam oczy.
- Albo stąd wyjdziesz, albo ja to zrobię. - powiedziałam.
- Carry... - złapał mnie za rękę, ale ją wyrwałam.
- Idź na dół, Twoja dziewczyna się pewnie niecierpliwi. - uśmiechnęłam się lekko.
- To nie jest moja dziewczyna, nie wiem co ona tu robi, a tym bardziej czemu mnie pocałowała. - zaczął. - Ja kocham tylko Ciebie. - jego oczy się zaszkliły. Chwila, co ? Harry Styles prawie płakał ? No aż nie wierzę. Trudno, ja przez niego płaczę dniami i nocami i co ? I nic. Dalej żyję.
- Każdej dziewczynie tak mówisz ? Wszystkim, które spotkasz ? - spojrzałam mu w oczy.
- Nie, Ty nie jesteś 'każda' i 'wszystkie'. - odparł.
- A kim jestem ? Co ? Twoją kolejną zabawką ?! - zaczęłam. - No, powiedz mi w końcu, jaka jestem beznadziejna! - krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia. Harry poszedł za mną, miałam już wychodzić z domu chłopców, jednak zatrzymała mnie ONA. Tak, ta dziewczyna, z którą przespał się lokers.
- Może zostaniesz ? - spytała z ironią w głosie. Pewnie ma zamiar wyprowadzić mnie z równowagi lub ośmieszyć przy reszcie. Skoro tego chce, to proszę bardzo, tylko, że prędzej to ja ją zdenerwuję.
- Jasne. - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem i poszłam w stronę salonu. Usiadłam pomiędzy Lou i Zaynem. Dziewczyna zdziwiła się, myślała może, że rozpłaczę się, czy coś. Nie ze mną takie gierki, kochaniutka.
- Wiesz, przykro mi, że Harry Cię rzucił. - zaczęła. Tym razem nie będę się takimi słowami przejmować. Sama zaczęła, więc ja dokończę.
- Taa. Tylko, że to ja go rzuciłam, a nie on mnie. Jak tak Ci mnie przykro, to z rozpaczy nie potnij się przypadkiem marchewką Louisa. - odparłam z sarkazmem.
- Pyskata jesteś. - stwierdziła.
- Dzięki, wszyscy mi to mówią. - uśmiechnęłam się sztucznie. Dziewczyna nie wiedziała, co ma powiedzieć.
- Rozpierdalasz system. - szepnął mi do ucha Louis tak, że tylko ja to usłyszałam. Parsknęliśmy oboje śmiechem.
- Mhm, serio śmieszne. - powiedziała sarkastycznie.
- No widzisz, Koń Rafał by się uśmiał. - rzekłam szczerząc się. - Masz mi coś jeszcze do powiedzenia, skarbie ? Bo nie mam za bardzo czasu na takie głupoty.
- A gdzie Ci się tak spieszy, co ? Do chłopaka, którego już nie masz ? - uśmiechnęła się szeroko.
- Widocznie wiesz o mnie więcej, niż ja sama. Ciekawe. A poza tym jak już musisz wiedzieć, to ja mam chłopaka. - odpowiedziałam pewna siebie. Musiałam skłamać, po prostu musiałam jej to powiedzieć.
- Masz chłopaka ? - spytał Harry.
- Tak, a co ? Nie mogę ? - odparłam usatysfakcjonowana. Niech teraz on pocierpi.
- Możesz. - spuścił głowę.
- Któż to taki ? - 'dziewczyna' lokersa podniosła brwi ku górze.
- Czemu pytasz, jego też chcesz zaciągnąć do łóżka ? Bo raz Ci się już udało.
- Dobra, starczy. - przerwał Harry.
- Poczekaj, Twoja dziewczyna dopiero się rozkręca. - wskazałam palcem na tą sukę i uśmiechnęłam się szeroko. Oj tak, ja też się rozkręcam. Ona sama tego chciała.
- Nie, nie zaciągnę Twojego chłopaka do łóżka. - rzekła, przewracając oczami.
- Aż nie wierzę. Nie skorzystałabyś ponownie z takiej szansy ? Louis, słyszałeś, co ona powiedziała ? - udałam zdziwioną.
- To chyba sen. - dodał pasiasty. Wszyscy oprócz tej laluni i Harrego zaśmiali się.
- I co, myślisz, że jak masz poparcie w nim to będziesz fajna ?
- ON ma imię. To jest Louis, ale powinnaś przynajmniej to wiedzieć, w końcu to najlepszy przyjaciel Twojego chłopaka. A poza tym to w porównaniu do Ciebie już jestem fajna. - odparłam. No tak, każdy jest w porównaniu do niej fajny. To chyba proste.
- Lepiej, jak już pójdziesz do swojego chłopaka. Pozdrów go. - syknęła.
- Nie ma sprawy. Tylko jest między nim, a niektórymi chłopakami pewna różnica. - spojrzałam w tym momencie na Harrego, który już od dłuższego czasu przyglądał mi się. Nasze wzroki spotkały się.
- Jaka ? - spytała bez żadnych emocji.
- On nie da się Tobie przelecieć. - rzekłam, wstałam i pokierowałam się w stronę drzwi. - Pa, chłopcy. I nara, jak Ci tam ? Ashley ? Tak, chyba tak. Do niezobaczenia. - zaśmiałam się i wyszłam z domu. Poszłam do apartamentu mojego i Sam. Rzuciłam się na łóżko. Wpadł mi do głowy świetny pomysł. Zadzwoniłam do Davida, z chęcią przyjął moją propozycję. Tak samo zrobiłam z Sami, dziewczyna zawahała się trochę, ale później zgodziła się. Ubrałam się w TO i poszłam do domu chłopaków, gdzie znajdowała się Sam. Zapukałam do drzwi, otworzyła mi... Ashley. Ta podła żmija.
- A gdzie Ty się tak wystroiłaś ? - syknęła, podnosząc brwi ku górze.
- Kurwa na herbatkę do cioci. - wyminęłam ją szybko i poszłam do salonu. Wszystkie oczy były zwrócone ku mnie.
- Cholera, dziewczyno. - zaczął Lou. - Nie kuś nas tak. - zaśmiałam się i podeszłam do Sami.
- Przyniosłam ci ubranie. - uśmiechnęłam się do dziewczyny i podałam jej torbę ze strojem na imprezę. Ta udała się szybko do łazienki, aby się przebrać.
- Ej, możemy iść z Wami ? - odezwał się Zayn.
- No jasne. - uśmiechnęłam się.
- Oj, nie przesadź tylko z alkoholem. - rzekła sarkastycznie Ash.
- Nie martw się o mnie. - wyszczerzyłam się do niej chytrze.
- Skoro Harry idzie z Wami, to ja też. - rzekła. Ja parsknęłam śmiechem.
- Jasne, a ja jestem Kim Kardashian. - odparłam dalej roześmiana, chłopcy także wybuchnęli śmiechem.
- Ale ja i tak pójdę. - uparła się Pani a'la Barbie. Przewróciłam jedynie oczami, gdy do salonu weszła Sam.
- Idziemy ? - spytała się dziewczyna.
- Tak, chłopcy i to coś też idą z nami. - oznajmiłam.
- Jak mnie nazwałaś ?! - oburzyła się Ashley.
- Tak, jak powinna. - wtrącił się Louis. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wszyscy wyszliśmy z domu. Chłopcy nie byli ubrani najgorzej, więc pasowały im te stroje także na imprezę. A Ashley... jak to Ashley. Zawsze wygląda, jakby miała iść na jakiś melanż pod latarnią. Po około 20 minutach zajechaliśmy pod klub, wysiadłam z samochodu i przed drzwiami na murku zauważyłam Davida. Podeszliśmy do niego, to, co zobaczyłam, dosłownie zatkało mnie.
- Ty palisz ? - szepnęłam. Nie lubiłam, gdy ktoś to robił. Przecież to szkodzi zdrowiu. Ale wiem, że to uzależnia. Tak samo Zayn - nie chce palić, ale po prostu musi, bo nie wytrzyma bez tego. Przez to sądzi, że niektóre fanki będą zawiedzione. Owszem, będą, ale to nie znaczy, że je straci.
- Eee... - zmieszał się chłopak. - Tylko czasami, przepraszam. - pokiwałam głową i pociągnęłam go do środka. Nic nie mówiłam mu, co sądzę o tym, że pali. On sam się chyba tego domyślił. Reszta poszła za nami, rozsiedliśmy się na sofach i rozmawialiśmy.



 Nowa postać. Ashley Brook - 18-letnia dziewczyna. Wredna, pusta, pewna siebie i uważająca się za doskonałą niebieskooka blondynka. Przyjaciółka Perrie Edwards.


-----------------------------------------------------------------------------------
Jest 18 rozdział, jak Wam się podoba kochani ? Dziękuję Wam ślicznie za 29 komentarzy pod poprzednim postem, to dla mnie wiele znaczy ^^ Jeszcze raz przypominam, że jeśli chcecie być informowani o NN na moim blogu, napiszcie do mnie na GG : 44306839. Następny rozdział będzie we wtorek. xx

piątek, 17 sierpnia 2012

17I

Udałam się od razu do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, który zawsze bardzo dobrze na mnie działał i owinęłam się ręcznikiem. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam ubrania do spania. Ale debilka ze mnie, teraz będę musiała tak paradować przy Harrym w jego pokoju. Boże, dopomóż biednej mi! Niepewnie wyszłam z łazienki do pokoju, na łóżku siedział już lokers. Gdy mnie zobaczył, od razu zaśmiał się.
- Specjalnie mnie kusisz, czy nieświadomie ? - zapytał roześmiany. Także uśmiechnęłam się pod nosem.
- Możesz mi coś pożyczyć ? - rzekłam nieśmiało.
- Okej, ale nie będzie Ci nic potrzebne. - no tak, ten zboczony i bezczelny Styles powraca. Zawsze taki był, więc zdążyłam się już przyzwyczaić. Harry dał mi jakieś dresy. Ubrałam się w nie, ponownie weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku obok chłopaka.
- Co robimy ? - spytałam. Lokers parsknął śmiechem.- Ej, ale bez skojarzeń. - dodałam nieśmiało.
- Dobra, spoko. - odparł. - Możemy po prostu pogadać.
- Okej. - uśmiechnęłam się. Położyłam się, a Harry obok mnie, nachylając się nade mną. Patrzył mi się w oczy przez dłuższą chwilę. Zakryłam je dłońmi.
- Nie patrz się tak na mnie. - zaśmiałam się, Harry zawtórował mi.
- Tęsknię za Tobą, wiesz ? - rzucił swoim zachrypniętym głosem.
- Ja za Tobą też. - dopiero po chwili zorientowałam się, że to powiedziałam. No i dupa, wpadłam. Jak ja mogłam powiedzieć takie coś swojemu BYŁEMU chłopakowi? Mądra Carry, nie ma co. W końcu wiem, jak to jest żyć bez mózgu. Nie mam pojęcia, czemu to powiedziałam. Powiedziałam jednak... prawdę. Tak, bo to była prawda. Cholernie za nim tęskniłam, za jego ciepłem i bliskością. Za jego wsparciem, dotykiem, najmniejszym gestem. Po prostu za Nim. Nie mam jednak odwagi powiedzieć mu tego prosto w twarz. Na pewno nie po tym, co mi zrobił. A David ? Jego też bardzo lubię, ale dalej nie potrafię zdefiniować moich uczuć do niego. Coraz więcej czasu spędzamy razem, i z pewnością stwierdzam, że to naprawdę fajny chłopak, jak i świetny przyjaciel. Wątpię jednak, czy wyszłoby z tego coś poważniejszego, oczywiście mam na myśli związek. Być może, gdybyśmy się dłużej znali, byłaby jakaś szansa. Ale w sumie, patrząc na to 'długofalowo', to za jakiś miesiąc wyjeżdżam z powrotem do Wielkiej Brytanii, a David zostaje tutaj, w USA. To bardzo daleko, nie wiem, czy taki związek na odległość w ogóle miałby sens. Gdy powiedziałam, że za nim tęsknię, Harry rozchmurzył się.
- Naprawdę ? - spytał. I co ja mam mu powiedzieć ? Chłopak czasami zadaje takie pytania, na które nie umiem odpowiedzieć. Pokiwałam jedynie nieśmiało głową. Ten uśmiechnął się szeroko i nachylił nade mną jeszcze bardziej tak, jakby chciał mnie pocałować. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Nie, nie dopuszczę do tego. Zdradził mnie, a teraz chce mnie pocałować ? Nie ma tak łatwo. Niech teraz idzie do tej swojej szmaty się z nią lizać, a nie ze mną. Odsunęłam głowę, jednocześnie odpychając delikatnie chłopaka.
- Przepraszam. - szepnął Styles.
- W porządku. - uśmiechnęłam się. - Zapomnij o tym. - rzekłam. Jak ma zapomnieć ? No jak, skoro nawet ja nie zapomnę o tym ? Muszę się wybrać do jakiegoś dobrego psychiatry, bo ciągle gadam same bzdury. Potem rozmowa była już okej. Gadaliśmy na luźne tematy, on jednak nie zaczął mówić o Davidzie. Na szczęście. Może się jednak do niego przekona ? Właśnie, MOŻE. Dawno nie gadałam z lokersem tak w cztery oczy, szczerze ? Brakowało mi tego. Strasznie mi tego brakowało. Uwielbiałam z nim rozmawiać. Nawet jak byliśmy w związku, to był dla mnie jak chłopak i przyjaciel w jednym. Mogłam mu powiedzieć o wszystkim, miałam u niego pełne zaufanie. Szkoda tylko, że tak szybko i tak źle to się skończyło. Niby byliśmy ze sobą ponad 5 miesięcy, ale dla mnie to mało. Wszystko, co dobre się kiedyś kończy. Niestety. Jest tak wiele szczęśliwych ludzi, czemu ja taka nie mogę być ? Czemu nie mogę po prostu zaznać tego pieprzonego zadowolenia z życia ? Chciałabym w starości opisać swoją przeszłość zdaniem "Było fajnie", ale póki co nie mogę. Najwidoczniej nie jest mi pisane szczęście. Muszę się z tym pogodzić. Spojrzałam na zegarek. Była 23:30. Rozmawialiśmy z Harrym jakąś godzinę, no nieźle. Zdaje się, że dopiero przed chwilą zaczęliśmy rozmowę. Powoli stawałam się coraz bardziej senna, więc Styles poszedł się wykąpać, a ja już po kilku minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza.
------Następnego dnia------
Obudziłam się, Harry obok jeszcze spał. Jego ręka spoczywała na moich biodrach. Nie ma tak dobrze, panie Styles. Niemalże bezszelestnie wyswobodziłam się z objęć lokersa i szybko wygramoliłam się z łóżka. Wymyłam się, zjadłam śniadanie i poszłam do apartamentu mojego i Sam. Tam przebrałam się i postanowiłam obejrzeć coś w telewizji. Akurat leciał fajny program na MTV, więc obejrzałam go. Około 12:00 zaszedł po mnie David.
- Cześć. - uśmiechnął się.
- Hej. - pocałowałam go w policzek. Poszliśmy do parku i usiedliśmy na jednej z ławek.
- Posłuchaj. - zaczął David. - Wiem, że dość krótko się znamy, ale przez ten czas ja bardzo Cię polubiłem. Czuję do Ciebie coś... - nie dokończył, bo zadzwonił do mnie telefon. Zawsze w jakichś ważnych momentach ktoś musi przeszkodzić. Mają ludzie wyczucie czasu, nie zaprzeczę.
- Przepraszam. - szepnęłam i odebrałam. To był Harry.
- Słucham ? - zaczęłam.
- Carry, przyjedź pod szpital Świętego Piotra (nie wiem, czy taki jest xD).
- Co ?! Ale co się stało ?
- Po prostu przyjedź, okej ?
- Okej. - rozłączyłam się. Byłam przerażona. Co, jeśli któremuś z chłopców stało się coś poważnego ? Albo Sam, przecież ona była wtedy w domu zespołu. Muszę szybko dostać się do szpitala. Tylko prawda jest taka, że przez ten miesiąc nie zdążyłam się aż tak bardzo przyzwyczaić do tego miasta. A tymbardziej do tutejszych szpitali, w końcu po co mi to było ? Może David będzie wiedział, gdzie to jest, w końcu tu mieszka. Chłopak na szczęście kojarzył miejsce.
- Jadę z Tobą. - stwierdził.
- Napewno ?
- Nie zostawię Cię przecież samej.
- Dziękuję. - przytuliłam go. Po około 5 minutach byliśmy pod szpitalem. Wysiadłam z auta, Black wziął mnie za rękę. Trochę zdziwiłam się, ale nie jest to teraz ważne. Zauważyłam, że na parkingu są wszyscy chłopcy. Lou od razu do mnie podbiegł i wręcz wyrwał rękę z dłoni Davida.
- Carry, chodź szybko! - pociągnął mnie w stronę reszty chłopaków.
- Co się stało ? - rzekłam przerażona.
- Sam... - zaczął Niall. - Ona... ona zemdlała, nie wiem, co jej się stało.
- Słucham ?! - krzyknęłam. Oparłam się o czarnego vana chłopaków, chowając twarz w dłonie. Po chwili podszedł do mnie David.
- Słońce, nie martw się. - przytulił mnie.
------Oczami Harrego------
- Słońce, nie martw się. - powiedział Black do Carry i przytulił ją. Słońce ?! Jakie kurwa słońce ?! Ta wtuliła się w niego, widocznie nie przeszkadza jej to, jak on do niej mówi. Może już są parą ? Ja tego nie zniosę, zaraz mu przyjebię czymś ciężkim.
Oparł się o dziewczynę tak, że nie było między nimi wolnej przestrzeni. Tego było już za wiele. Ten koleś za dużo sobie pozwala. Zdecydowanie za dużo. Zabrał mi ją, ewidentnie mi ją zabrał. Ale ja się nie poddaję, w końcu jestem Harry Styles, prawda ? Nie wyobrażam sobie mojego życia bez Carry. Nie wyobrażam sobie też innej dziewczyny przy boku. Po prostu nie mogę pokochać kogoś tak mocno, jak Carry. Kiedyś było zupełnie inaczej. Kiedyś liczyły się przygody na jedną noc. Codziennie zabawiałem się po pijaku z różnymi dziewczynami, nie znając nawet imion niektórych z nich. Ale Ona mnie zmieniła, sprawiła, że uwierzyłem w miłość. Uwierzyłem i... zraniłem najważniejszą dziewczynę mojego życia. Cały czas się o to obwiniam, chociaż działałem wtedy pod wpływem alkoholu. Nie znam nawet tej szmaty, z którą się przepałem. Nie wiem, kim jest, nic o niej nie wiem. Tylko to, że zniszczyła mi życie, nic więcej. A David pojawił się tak niespodziewanie, żałuję, że wtedy go spotkaliśmy. Gdyby nie to, Carry nie poznałaby go i może mógłbym ją odzyskać. A Black może mi w tym przeszkodzić. Od razu widać, że mu się podoba, w sumie to mu się nie dziwię, ale wkurza mnie. Wszystko, co robi David mnie denerwuje. Pewnie gdyby nie przystawiał się do Carry, byłaby szansa na to, abym go polubił. A tak nawet nie ma mowy, żebym potrafił z nim normalnie pogadać. Nienawidzę go. Skoro David tak się bawi, to niech będzie. Jeszcze pożałuje, że w ogóle się do niej przystawiał. Muszę wymyślić jakiś plan, on na nią nie zasługuje. A Carry ? Ona nic. Zupełnie nic, nie przeszkadza jej zachowanie Davida. Widać, że go lubi. Nawet bardzo. Ale nie mam jej tego za złe, sam nie wiem czemu. Nie potrafię się na nią gniewać. Oni dalej siedzieli w ciszy, przytuleni do siebie. No po prostu pięknie. Rozumiem, że zraniłem Carry, ale to było nieświadome, ja przecież kocham tylko ją, nikogo więcej. Mam już tego dość.
- Idziemy ? - zwróciłem się do wszystkich. Carry pokiwała głową i wydobyła się z objęć Davida. Nareszcie. Nie mogłem już na to patrzeć. Weszliśmy do szpitala, Carry od razu podbiegła do jakiejś pielęgniarki.
- Samantha Collins, gdzie jest ?
- Państwo z rodziny ?
- Jestem jej chłopakiem. - odezwał się Niall.
- Dobrze, sala 108. - wszyscy szybko poszliśmy pod wskazany numer. Widać, że Horan i Carry przeżywali najbardziej, od razu podbiegli do niej.
------Oczami Carry------
Szybko wbiegliśmy do sali 108, podeszłam do łóżka, na którym leżała moja przyjaciółka. Na nasz widok, kąciki jej ust lekko się uniosły.
- Jezu, Sam, co ci jest ? - spytałam z troską.
- Nie wiem. - odezwała się cicho. Ciekawe, co jest powodem jej zemdlenia. Może jest chora ? Albo... jest w ciąży ?! Nie, nie, to niemożliwe. Chociaż nie wiadomo.
- Niall, chodź tu na chwilkę. - wzięłam chłopaka 'na stronę'. - Słuchaj, a może Sami jest w ciąży ? - zaczęłam opanowana, jednak w środku byłam wręcz przerażona. Oczy blondaska się rozszerzyły i wyglądały jak dwie pięciozłotówki.
- Nie, raczej nie. Bynajmniej nie ze mną. - szepnął.
- Co ? Chyba jej nie posądzasz o zdradę ?! - krzyknęłam tak, że wszystkie oczy w sali były zwrócone na nas. No pięknie. Po prostu mnie poniosło, przecież on powinien ufać swojej dziewczynie.
- Ciii... nie, nie posądzam jej o zdradę. Ale wiesz, nigdy nie wiadomo. Ja nie mam pojęcia, co może jej dolegać. Jest zupełnie zdrowa, ostatnio tylko mówiła mi, że boli ją brzuch. - westchnął i spojrzał z 'wielkim zaciekawieniem' na swoje buty.
- Boże, Niall, a jak ona naprawdę jest w ciąży ? - spytałam cicho. Było mi jej strasznie przykro, dziewczyna zawsze mówiła, że nie jest jeszcze gotowa na dziecko. A jeśli nie robiła tego z Horanem, to może oznaczać tylko jedno. Zdradę. Chociaż jest jeszcze jedno rozwiązanie, ale to raczej niemożliwe, żeby została zgwałcona. Zachowywała się normalnie, tylko mi też czasami narzekała na ból brzucha. Oby powodem jej zemdlenia było coś innego, chociaż ciąża jest bardzo prawdopodobna. W tym momencie strasznie jej współczułam. Jeśli to okaże się prawdą, Sam będzie musiała odstawić swoje dotychczasowe życie na bok. Tak bardzo pragnęła zostać fotografem, rozwijać swoją pasję. Dziecko może jej tylko w tym przeszkodzić. Dziewczyna może się załamać. Znam ją bardzo dobrze, więc wiem, że nie byłaby zachwycona z takiego obrotu sprawy. A co na to Niall ? Przecież może okazać się, że to nie on jest ojcem. Może ją wtedy zostawić, a ona zostanie zupełnie sama. Będzie miała oczywiście moją pomoc i wsparcie, ale to nie to samo, co mieć ojca dziecka przy boku. To jest zupełnie co innego, każde dziecko potrzebuje obojga rodziców, a tak, to zostałaby tylko matka. I to niedoświadczona, niepełnoletnia. Nie wyobrażam sobie tego, to nie może być prawda. Po chwili do sali wszedł lekarz.
- Poproszę jedną osobę, aby poszła ze mną. - zaczął. Zgłosił się Niall. Po kilku minutach przyszedł z przerażoną miną. To zdecydowanie nie wróżyło nic dobrego. Horan usiadł na krześle i spojrzał się tępo w ścianę, a po chwili schował twarz w dłonie. Byłam już prawie pewna, co do moich obaw.
- Co jej jest ? - spytał David.
- Ona jest... ona...

-------------------------------------------------------------------------------------------
Jak Wam się podoba ? Jak sądzicie, czemu Sam zemdlała ? Piszcie, miśki ;) Taki trochę krótki ten rozdział mi wyszedł, przepraszam ;( Chciałam Wam bardzo, bardzo pięknie podziękować za 24 komentarze pod poprzednim rozdziałem <3333 To dla mnie wiele znaczy oraz motywuje do dalszego pisania ♥ Na bloga wstawiłam dziś sondę, więc jeśli czytacie moje opowiadanie, proszę o kliknięcie "Tak". Jeśli chcecie byś informowani o nowych rozdziałach, to po prawej stronie jest mój numer GG. Wystarczy napisać ;) Zmieniłam też wygląd bloga, podoba się Wam ? ^^

NN = 25 KOMENTARZY