czwartek, 26 lipca 2012

001I

Wstałam o 9:00, jest sobota. Mam wolne od pracy nad serialem i szkoły, a właściwie nauki bo mam nauczanie domowe. Deszcz obijał się o okno pokoju, a wiatr kołysał drzewa. Zdecydowanie nie była to dobra pogoda, ale nie zniszczę sobie tym dnia. Zazwyczaj byłam optymistką, z uśmiechem patrzącą na świat. Co się zresztą dziwić, w końcu moje życie było bardzo fajne. Miałam kochającą mamę, przyjaciół i spełniło się moje marzenie - jestem aktorką. Do pełnego szczęścia brakuje mi tylko... chłopaka. Tak, bo przecież każdy potrzebuje ciepła, bliskości i miłości, prawda ? Bynajmniej ja. Poleżałam chwilę w łóżku rozmyślając, po czym przyszykowałam sobie dzisiejsze ubranie i udałam się do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Mój strój składał się z szarej bluzy nakładanej przez głowę z napisem "I love U", granatowych rurek i białych conversów. Do tego założyłam naszyjnik z wąsem i kilka bransoletek. Moje długie, gęste włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż, czyli puder, tusz do rzęs i błyszczyk. Powiem, że nie potrzebuję tapety, bo mam całkiem ładne i wyraźne rysy twarzy. Chyba po mamie. Po ogarnięciu się poczłapałam do kuchni.
- Witaj, córciu. - powitała mnie mama. Zawsze mogłam na nią liczyć, mimo, że jest ode mnie sporo starsza, to czasem zachowuje się jak nastolatka. Ba, ona jest "Forever Young".
- Cześć mamuś.
Zjadłyśmy wspólnie kanapki i obejrzałyśmy jakiś nudny serial.
- Wybierasz się gdzieś dzisiaj ? - spytała mnie jak zwykle uśmiechnięta mama.
- Chyba wyjdę do miasta z Sam. - odpowiedziałam. Sam Collins jest moją najlepszą przyjaciółką i sąsiadką. Odkąd się tu wprowadziłam, jesteśmy nierozłączne i wspaniale się dogadujemy. Jest w moim wieku i kocha fotografię. - A Ty wychodzisz gdzieś ?
- Eem... tak, o 15 idę na kolację z kolegą, Robertem. - powiedziała zadowolona mama.
- Serio ? No to się cieszę, mamo. Czyżby nowy romansik, hmm ? - zaczęłyśmy się śmiać. Pogadałyśmy jeszcze kilka minut i poszłam po Sam. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzyła mi je ciemna blondynka.
- Cześć, kochana. - przytuliła mnie.
- Czeeść. Ty, ja, Milkshake City. Co ty na to ? - uśmiechnęłam się.
- No pewnie, wezmę tylko torebkę i idziemy. - jak powiedziała, tak zrobiła. Wyszłyśmy. Złapali nas jak zwykle paparazzi i kilka moich fanów. Podpisałam im się, pogadałam chwilę i poszłyśmy dalej. Po drodze też rozdałam trochę autografów. Nie przeszkadza mi to, wręcz kocham swoich fanów, za to paparazzi - nie. Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Chciałam spróbować czegoś nowego, więc zamówiłyśmy z Sam shake'i One Direction.
- Carry, patrz! Tam siedzi One Direction! - rzekła Sam. Rozejrzałam się. Jak się okazało, przy naszym stoliku siedzieli chłopcy z 1D! Lubiłam ich oraz ich muzykę. Jeden z nich, Harry uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym powiedział coś na ucho dla Zayna. Nie wiedziałam o co chodzi, więc rozmawiałyśmy dalej z Sam o wszystkim i o niczym, jak zwykle.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc czeeść ;) To jest moje pierwsze opowiadanie i nie do końca rozumiem blogspota bo to moje 1 konto tutaj xD Wygląd jest, jaki jest... na razie. Z czasem go zmienię. Ale teraz proszę Was o opinie na temat rozdziału. Poniżej jest także prolog ;3 Powiem wam jeszcze, że w następnym rozdziale dziewczyny spotkają się już z One Direction, yaay! ;D Jeśli postaralibyście się zostawić choć kilka komentarzy pod rozdziałem, byłabym wdzięczna i wtedy wstawię następny może nawet jutro. To tyle ode mnie, papa ;)

1 komentarz: