piątek, 27 lipca 2012

004I

Następnego dnia zostaliśmy z Harrym brutalnie obudzeni, oczywiście przez Lou, który skoczył na nas.
- Louis, debilu! Złaź stąd! - krzyknął wkurzony Harry.
- Oj no przepraszam. Jak Wam się spało, kevinki wy moje ? - poruszył znacząco brwiami, przez co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Zajebiście, a co ? - powiedział loczek.
- A nic. - rzekł Pan Marchewa.
- W ogóle co to są 'keviny' ? - zabrałam głos.
Harry zaśmiał się. - On tak mówi na gołębie.
- A kevinki to gołąbeczki, rozumiesz już ? -spytał Lou.
- Taa.. rozumiem. - rzekłam uśmiechnięta i wyzwoliłam się z objęć lokersa. - Idę na śniadanie, idziecie ze mną ?
- Za chwilę będziemy, musimy pogadać z Harrym. - powiedział pasiasty.
- OK. - zeszłam na dół, gdzie spotkałam Zayna.
- Cześć, piękna. - pocałował mnie w policzek.
- Cześć, cóż za powitanie. - rzekłam. Mulat tylko się zaśmiał. - Zrobić Ci śniadanie ? - spytałam.
- Możemy razem zrobić. - zaproponował uśmiechnięty Malik. Zgodziłam się.
------W tym samym czasie, oczami Harrego------
- To o czym chcesz pogadać ? - spytałem Lou, gdy tylko Carry wyszła z pokoju.
- Słuchaj, stary. Ona Ci się podoba, nie ?
- Kto ? Carry ? - uśmiechnąłem się pod nosem. - Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Wiedziałem. - zaśmiał się pasiasty. - Tylko nie zrań jej, dobra ? Znamy ją osobiście jakiś 1 dzień i polubiłem ją jak siostrę.
- Nie zranię jej, obiecuję. - uśmiechnąłem się. Jak mógłbym ją zranić ? Przecież ona jest wyjątkową dziewczyną. Miła, zabawna, słodka, piękna... Na żadnej innej dziewczynie tak mi nie zależało. Tak, dokładnie, Harry Styles jest zakochany. I zrobi wszystko, żeby Ona była szczęśliwa. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
- Idziemy już ? - pokiwałem głową. Gdy zeszliśmy, w kuchni byli już Zayn, Liam i... Carry. Boże, ale ona jest piękna. Podszedłem do niej i objąłem od tyłu.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem, a dziewczyna uśmiechnęła się.
- Dziękuję. - rzekła i pocałowała mnie w policzek.
------Oczami Caroline------
- Ale Wy jesteście słodcy. - zaczął Lou.
- Dokładnie. - potwierdził Liam.
- Czemu ? - spytałam.
- No spójrz. Z rana, ty ubrana tylko w bluzę Hazzy, on obejmuje Cię, prawi komplementy. Ogólnie słodko razem wyglądacie. - rzekł Daddy.
- W takim razie cieszę się. - uśmiechnął się loczek.
- Wiecie, gdzie są Sam i Niall ? - zwróciłam się po chwili do reszty.
- Chyba jeszcze śpią. - stwierdził Zayn.
Zaczęliśmy jeść więc śniadanie bez nich. Po kilku minutach zjawiły się zguby.
- Cze... co ?! - wykrzyknął blondyn. - Jak mogliście zacząć jeść beze mnie ?!
- Masz tutaj. - wskazałam mu talerz z naleśnikami. Niall od razu się rozchmurzył.
- Ale dobre! - zawował po skonsumowaniu blondasek.
- Dzięki. - powiedzieliśmy równocześnie z Zaynem.
- Fajnie było, ale ja nie sprzątam. - rzekłam.
- Moja marcheweczka się buntuje. - wszyscy się zaśmiali.
- Nie mów tak do mnie, Tommo! - udawałam oburzoną, choć nie przeszkadzało mi to, jak na mnie mówił.
- Ojoj, hormony dają się we znaki. - odezwał się Zayn. Wszyscy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
- Dobra, zostawcie ją. - odezwał się roześmiany Harold.
Nie słuchając ich, poszłam na górę. Tam umyłam się i ubrałam we wczorajszy strój. Zeszłam ze schodów. Lou od razu do mnie podbiegł.
- Przepraszam, wiesz przecież, że to było na żarty.
- Tak, wiem, i nie jestem zła. - uśmiechnęłam się. Lou przytulił się do mnie.
- Sam, my już chyba będziemy się zbierać, co ? - spytałam przyjaciółki.
- Wiesz.. ja teraz idę z Niallem do mnie, a potem do Nandos.
- Carry, możemy pogadać ? - wtrącił się Zayn. Wskazałam ręką na kuchnię i tam też się udaliśmy.
 - Więc, o czym chcesz pogadać ? - spytałam chłopaka.
- Carry, widzę, że jest coś między Tobą, a Harrym, ale muszę Ci powiedzieć, że on po prostu bawi się dziewczynami. Zawsze tak było. To kobieciarz, zerwie z Tobą szybciej, niż zaczniecie razem być, bo znajdzie nową zdobycz. Mówię tak, bo martwię się o Ciebie. - rzekł. Zatkało mnie. Nie sądziłam, że loczek taki jest, ale w końcu długo przyjaźni się z Zaynem. Malik zapewne wie, co mówi. I mówi prawdę.
- Naprawdę ? Zayn, dzięki, że mi to powiedziałeś. - przytuliłam go, a on puścił mi oczko. Wyszliśmy do salonu.
- Ja już idę. - zwróciłam się do chłopaków.
- Czekaj! Odprowadzę Cię. - powiedział Harry. Zgodziłam się. Podeszłam do reszty, aby się z nimi pożegnać. Włożyłam buty i wyszliśmy z Haroldem. Gadaliśmy na różne tematy, świetnie się ze sobą dogadywaliśmy. Nie zwracałam nawet uwagi na paparazzi. Mimo tak krótkiej znajomości, zaprzyjaźniłam się z chłopakami, a zwłaszcza z Lou, Harrym i Zaynem. Do Harrego czułam jednak coś więcej. I jeszcze ten pocałunek wczoraj. Chyba się w nim zakochałam... ale przecież przed chwilą rozmawiałam o nim z Zaynem i wychodzi na to, że lokers jest zwykłym kobieciarzem. Uwodzi i zostawia. Muszę go sobie odpuścić. Nie chcę, by ktokolwiek mnie zranił.
- Carry, musimy pogadać. - rzekł Hazza. Pokiwałam jedynie głową. - Posłuchaj, chodzi o ten pocałunek wczoraj.. - nie, to koniec. Muszę go sobie odpuścić i posłuchać Zayna.
- Tak, wiem. Po prostu zapomnijmy o tym, okej ? To było zwykłe nieporozumienie. I tyle. - miałam już zaszklone oczy, ale muszę być silna.
- C-co ? - zająkał się Harry i westchnął. - Ja myślałem, że... - przerwałam mu.
-...że będziemy przyjaciółmi. Rozumiem. I tak będzie najlepiej. Zauważyłam, że Harry zasmucił się moimi słowami.
Od domu chłopaków nie miałam daleko, zaledwie 5 minut pieszo. Gdy miałam zamiar otworzyć drzwi, Hazza podbiegł do mnie.
- Carry, czekaj! Nie dałaś mi swojego numeru. - odezwał się. Wystukałam w jego telefonie swój numer i weszłam do domu. Zdjęłam buty i poszłam do swojego pokoju. Mamy nie było. Przebrałam się 

Nałożyłam na uszy moje słuchawki Beats i wyszłam do parku. Po około 10 minutach dostałam sms-a od nieznanego numeru.
Kliknęłam 'otwórz'.

 -----------------------------------------------------------------------------------------------
Już kolejny rozdział dzisiaj, ale co mi tam ;D Jak myślicie, od kogo jest sms, który dostała Carry ? ;)  xxxx

1 komentarz: